wtorek, 5 listopada 2013

Wszystko się może zdarzyć...13

Heeej ! Dzięki za wejścia już ponad 1500 :) Dzisiaj mam dla Was 13 część, zobaczcie czy będzie pechowa czy nie :D


*************************
Z punktu widzenia Piotra:

Jak mam być spokojny ! Wiem gdzie ona jest i nie mogę nic zrobić, muszę siedzieć na tej cholernej ławeczce do rana. Ja się tak denerwuję to nie wyobrażam sobie co czuje Hana. Siedzi obok mnie cała roztrzęsiona, zapłakana, kiedy ją taką widzę chce mi się płakać. Tak ja Piotr Gawryło się wzruszyłem. Nic na to nie poradzę, że ją kocham i nie chcę żeby płakała. Nie mogłem dłużej na nią patrzeć bezczynnie więc przytuliłem ją mocno, chyba tego potrzebowała, wtuliła się we mnie i już po chwili miałem przemoczoną koszulę.
-No już, spokojnie. Policja się tym zajmie. Zrobimy wszystko tak jak kazali, rano pojedziemy damy Jamesowi pieniądze on odda Naomi, a potem policja wkroczy do akcji - próbowałem ją uspokoić.
-Ale Piotr, a co będzie jak się nie uda ?
-Uda się słyszysz. Jutro rano młoda już będzie z nami.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Cię mam. Gdyby nie ty to nie poradziłabym sobie z tym wszystkim - mówiła znowu wtulając się w moje ramię.
-Masz mnie i już zawsze będę przy tobie. No chyba, że mnie przegonisz - zażartowałem a na jej twarzy zagościł uśmiech, kochałem jej uśmiech, był najpiękniejszy na świecie.
-Jesteś niesamowity nawet w takim momencie potrafisz mnie rozśmieszyć.
-Zawsze do usług - powiedziałem i lekko cmoknąłem ją w usta. Znowu się uśmiechnęła, położyła głowę na moich kolanach i już po chwili zasnęła. Uśmiechnąłem się do siebie i pogłaskałem ją po głowie. Niestety ja nie mogłem zasnąć, nie mogłem się też ruszać, ponieważ nie chciałem obudzić Hany. Dopiero o 4 rano się obudziła.
-Boże już tak jak późno! Dlaczego mnie nie obudziłeś?
-Nie mogłem, byłaś zmęczona. A tak to przynajmniej się wyspałaś - pogłaskałem ją po głowie
-No dobrze, dobrze... - nie skończyła mówić i zadzwonił telefon- Halo?
-Cześć Hana i co masz dla mnie pieniążki, czy żegnasz się z córunią.
-Mam. Tylko powiedz gdzie mam je przywieźć?
-To mi się podoba. Bądź o 6.00 na przystanku autobusowym na ul. Poprzecznej. Wiesz gdzie to jest?
-Wiem, będę.
-Tylko pamiętaj żadnych psów.
-Rozumiem
-Do zobaczenia.
Hana odłożyła telefon i popatrzyła na mnie przestraszonym wzrokiem.
-Co ci powiedział? - zapytałem
-Mam być o 6.00 na przystanku autobusowym na Poprzecznej.
-No to chodźmy to powiedzieć policji.
Już po chwili zaczęliśmy się przygotowywać do akcji. Dostaliśmy kamizelki kuloodporne, na wszelki wypadek i ruszyliśmy żeby zawieść panów z policji na ulicę Poprzeczną. Na przeciwko przystanka była sklep więc chcieli się tam ukryć. Potem z Haną odjechaliśmy na pobliską stację benzynową. O 5.55 pojechaliśmy na przystanek. On już tam był. Hana wzięła walizkę i wyszła do niego. Stał oparty o maskę samochodu. Podeszła do niego. Nic nie słyszałem, denerwowało mnie to, że jestem tak blisko, a zarazem za daleko. Zastanawiałem się gdzie są policjanci, dlaczego jeszcze nie reagują. Widziałem, że Hana krzyczy i po jej minie wywnioskowałem, że ten gnojek ją oszukał. Próbował jej wyrwać walizkę, szarpał ja. Nie mogłem na to dłużej patrzeć, wyszedłem z auta i podszedłem do nich.
-Gdzie jest Naomi ! Gadaj śmieciu !
-O Doktorek z tobą przyjechał - powiedział, po czym wyjął broń i wycelował we mnie.
-James! Nie błagam nie, nie rób tego, dam ci pieniądze a ty oddasz mi córkę proszę ! - prosiła Hana, a ja myślałem gdzie jest do cholery policja.
-Jesteś taka naiwna, ty myślisz, że ci powiem gdzie ona jest?
-Powiedz albo... - nie skończyłem mówić, padł strzał poczułem przeszywający ból w nodze, zrobiło mi się słabo i upadłem na ziemię...

*******************************
Z punktu widzenia Hany:

-PIOTR!!! O boże Piotr - krzyczałam, wypuściłam walizkę i podbiegłam do niego. Miał zakrwawioną nogę.
Nawet nie zauważyłam kiedy James porwał walizkę i odjechał. Na szczęście policja zareagowała. Wsiedli do auta i odjechali z piskiem opon. Ja zadzwoniłam po karetkę, która po chwili była na miejscu. Zabrali Piotra oczywiście do Leśnej Góry, więc zabrałam się z nimi. Operowali go a ja siedziałam i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Co z Piotrem co z Naomi ?! Policja się nie odzywa, operacja trwa już tak długo.
-Hana co się dzieje? - zapytał zdenerwowany Przemek, który właśnie do mnie przyszedł. Kiedy mu wszystko opowiedziałam zobaczyłam policję w towarzystwie mojej córki. Zerwałam się z krzesła i popędziłam do niej. Przytuliłam ją najmocniej jak potrafiłam.
-Córeczko tak się martwiłam - nie mogłam przestać płakać
-Mamuś przestań jestem już z tobą, a gdzie jest Piotr? - nie wytrzymałam i rozpłakałam się jeszcze bardziej
-Co się dzieje, mamo ?! Gdzie on jest?
-James go postrzelił, ale żyje ma operacje.
-Spokojnie wszystko będzie dobrze, wyjdzie z tego - pocieszała mnie, w tym momencie z sali operacyjnej wyszła Wiktoria.
-I co z nim ? - próbowałam się czegoś dowiedzieć
-Wszystko dobrze, operacja się udała. Pocisk nie uszkodził poważnie nogi, ten twój Piotr to prawdziwy szczęściarz.
-A mogę go zobaczyć? Gdzie on jest?
-Jest na pooperacyjnej, idźcie do niego zaraz się powinien wybudzić - podziękowałam jej szybko i udałyśmy się na salę. Leżał tam taki blady, w ogóle nie był do siebie podobny. Nie wiem kiedy pod  moimi powiekami zaczęły gromadzić się łzy.
-Mamo, dlaczego płaczesz? Przecież operacja się udała.
-Nie wiem po prostu, jakoś tak samo wyszło - powiedziałam i podeszłam do niego bliżej i pogłaskałam go po policzku. Po jakiś 10 minutach zaczął się wybudzać:
-Ha-hana ?
-Nic nie mów jestem tutaj i będę cały czas
-To-to-tosia...
-O boże zapomniałam na śmierć! Przemek zawiezie Naomi do domu, a ja zostanę z tobą.
-Na-naomi jest tu-taj? - zapytał zdziwiony
-Tak wszystko dobrze, ale to później. Teraz odpoczywaj.
-Naomi znajdziesz Przemka i poprosisz go żeby cię zawiózł do domu, zajmiesz się Tosią dobrze? - zapytałam córki.
-Pewnie - odparła, podeszła do Piotra i co mnie zdziwiło cmoknęła go w policzek, szepnęła mu coś do ucha. Potem podeszła do mnie również dostałam buziaka - Pa!
Zostaliśmy sami. Usiadłam na łóżku i znów się wzruszyłam.
-Ej czemu płaczesz ? - powiedział i otarł łzę spływającą po moim policzku swoją słabą ręką.
-To ze szczęścia, że wszystko się dobrze skończyło
-No chodź tu do mnie przytul się - po tych słowach położyłam głowę na jego torsie i zasnęłam.

Nawet długie wyszło, nie wiem czy jutro dam radę coś dodać :)  KOMENTUJCIE  !!!





1 komentarz: