wtorek, 22 października 2013

Wszystko się może zdarzyć... Cz.11

Hej dzisiaj wreszcie udało mi się wstawić tą część, taki mały dramacik chciałam wpleść bo za dużo tego cukru :) Zapraszam :

W nocy rozmawia przez telefon dwóch mężczyzn:
- Szefie tak jak szef chciał obserwowałem ją przez miesiąc. Niezła jest... A jeśli chodzi o konkrety to ma jakiegoś kochasia z tego co wiem to też lekarz, pracują razem, chyba Gawryło się nazywał ale nie jestem pewien - powiedział pierwszy.
- Dobra robota, ale chodziło mi o jej córkę co o niej wiesz? - odezwał się drugi
- A o córce też się trochę dowiedziałem, nazywa się Naomi. Mam jej zdjęcie mogę wysłać szefowi za chwilę.
- Jeszcze coś...?
- Tak - powiedział dumnym głosem - Moja znajoma pracuje w szkole i udało mi się zdobyć plan lekcji tej dziewczyny, ale nie wiem czy się przyda
- O nawet nie wiesz jak bardzo się przyda dobrze się spisałeś, napisz mi o której jutro kończy i wyślij to jej zdjęcie.
- Dobrze, ale z ciekawości po co szefowi wiadomości o tej kobiecie?
- Stara sprawa, ale ona musi za to zapłacić i zapłaci. Od tej pory już nie obserwujesz jej i zapominasz o mnie, zrozumiałeś?
-Tak szefie...
- I przestań z tym szefem do cholery! Żegnam.
-Do widzenia.

*******************************
Z punktu widzenia Hany:

Miałam się iść ubierać kiedy usłyszałam krzyk swojej córki:
-Mamo! Wstawaj bo spóźnię się do szkoły, znowu!
-Ok. już wstaje nie krzycz tak. Zjedz jakieś śniadanie, muszę się ubrać - powiedziałam wstając z łóżka. Chciałam ubrać moją ulubioną czerwoną sukienkę, ale już koniec listopada i jest strasznie zimno więc zdecydowałam się na czarne rurki, popielatą tunikę i obowiązkowo szpilki. Zrobiłam jeszcze lekki makijaż, bo przecież idę na razie do pracy.
- Wow! Mamo ale wyglądasz jak Piotr cię zobaczy to zwariuje wyglądasz cudownie, z resztą jak zawsze- powiedziała Naomi jak wyszłam z pokoju.
-Dziękuje córeczko, ale obawiam się, że Piotr zobaczy mnie dopiero wieczorem i miejmy nadzieję, że nie zwariuje - zaśmiałam się i przytuliłam córkę - A pamiętasz, że masz odebrać Tosię z przedszkola? Idź po nią gdzieś o 18 bo mają tam jakieś konkursy dzisiaj i zajęcia są dłużej.
-Tak pamiętam przecież, dam radę. A teraz chodźmy już bo wyrzucą mnie z tej szkoły- zaśmiała się.
Odwiozłam ją do szkoły, a sama pojechałam na małe zakupy do Galerii ale nic ciekawego nie znalazłam, więc stwierdziłam, że pojadę wcześniej do szpitala i uda mi się pogadać z Leną czy Przemkiem. Po 30 minutach byłam na miejscu, od razu skierowałam się do lekarskiego i zastałam tam mojego braciszka siedzącego nad jakimiś papierami.
-Dzień dobry! Co ty taki zapracowany? - zapytałam
-O cześć siostra - popatrzył na mnie - Ale świetnie wyglądasz! Niech zgadnę... randka z ukochanym - zaśmiał się Przemek.
-Zgadłeś, ale dopiero po dyżurze. Widzę, że ty też przychodzisz wcześniej do pracy.
-A tak jakoś mi się nudzi w domu.
-Nudzi ci się... A nie wiesz czy Piotr nie mógłby się wyrwać 2 godzinki wcześniej? - zapytałam

********************************
Z punktu widzenia Piotra:

Musiałem odwieźć Tosię do przedszkola więc byłem wcześniej w szpitalu, kiedy zbliżałem się do lekarskiego usłyszałem fragment rozmowy Hany i Przemka:
-A tak jakoś mi się nudzi w domu - powiedział Przemek
-Nudzi ci się... A nie wiesz czy Piotr nie mógłby się wyrwać 2 godzinki wcześniej? - zapytała Hana.
Postanowiłem ją przestraszyć, Przemo mnie zauważył, ale pokazałem mu żeby nic nie mówił. Podszedłem do niej po cichu i złapałem w tali:
-O boże! Zwariowałeś chcesz mnie przestraszyć na śmierć! - krzyknęła
-No coś ty na śmierć tylko troszeczkę chciałem. Nie przywitasz się ze mną?
-Nie bo mnie wkurzyłeś jakaś kara musi być
-Oj nie przesadzaj - powiedziałem przyciągając ją do siebie i całując delikatnie w usta .
-Dobra gołąbeczki idźcie się całować gdzieś indziej. A jeżeli chodzi o dyżur twojego doktorka to już wczoraj wieczorem mnie o to prosił - odezwał się Przemek.
-Dzięki brat, chodź gołąbeczku napijemy się kawy w bufecie bo mam jeszcze trochę czasu - zaśmiała się i pociągnęła mnie za rękę w stronę bufetu.
Dyżur mijał, a ja tylko odliczałem godziny do naszej wspólnej kolacji. Wreszcie nadeszła odpowiednia pora i udałem się do jej gabinetu. Zapukałem i wszedłem do środka.
-Cześć! Gotowa na cudowną kolację, w jeszcze lepszym towarzystwie? - zapytałem podchodząc do ukochanej obejmując ją od tyłu
-Gotowa - powiedziała odwracając się do mnie i składając na moich ustach namiętny pocałunek, trochę mnie poniosło i dość mocno pogłębiłem pocałunek, tak mocno, że niechcący ją przewróciłem a sam wylądowałem na niej. Zaczęliśmy się śmiać:
-Nic ci nie jest - zapytałem
-Oprócz tego, że leży na mnie słoń to nic - odpowiedziała jeszcze bardziej się śmiejąc
-Od razu słoń, chyba nie jestem aż taki ciężki co ?
-No nie jesteś ale zejdź już ze mnie i pomóż mi wstać
-Dobra - powiedziałem podnosząc się - Dawaj ręce- chwyciłem ją i podniosłem.- Jak ty dzisiaj ślicznie wyglądasz no nie wiem czy ja mogę się z tobą pokazać
-Nie przesadzaj, ładnie wyglądasz no chodź już bo nic dzisiaj nie jadłam - chwyciła mnie za rękę i wyszliśmy z gabinetu. Po godzinnym spacerku dotarliśmy do restauracji. Niestety tą cudowną atmosferę przerwał telefon:
-Halo? Dzień dobry...Ale jak to... To niemożliwe...Zaraz będę. - byłem zły
-Co się stało? Piotr! pytała zdenerwowana Hana
-Tosi nikt nie odebrał z przedszkola, przecież Naomi miała po nią iść... -mówiłem
-Obiecała mi, że pójdzie musiało się coś stać, czekaj zadzwonię do niej
-Dobrze ale chodź musimy jechać po małą - powiedziałem i wyszliśmy z lokalu
-Cholera... Nie odbiera, odbierz córeczko proszę cię...
-Nie martw się wszystko będzie dobrze - mówiłem tak, chociaż wiedziałem, że coś jest nie tak Naomi to odpowiedzialna dziewczyna, musiało się coś stać. Ona cały czas próbowała się dodzwonić do córki. W tym czasie dojechaliśmy pod przedszkole taksówką.
-Tatusiu co się stało z Naomi, gdzie ona jest? - pytała mała.
-Nic się nie stało, zaraz ją znajdziemy nie martw się kochanie - przytuliłem córkę.
Pojechaliśmy pod dom Hany. Mieliśmy nadzieję, że Naomi będzie w domu, niestety pomyliliśmy się, nie było nikogo.
-Spokojnie nie martw się może poszła do jakieś koleżanki albo coś - powiedziałem do Hany
-Piotr! Nie ma jej, nigdzie jej nie ma, nie rozumiesz musiało się coś stać ! - krzyczała
Podszedłem do niej i przytuliłem ją mocno, ona wtuliła się we mnie i zaczęła płakać. W tej chwili zadzwonił jej telefon :
-Halo... - odezwała się . Zrobiła się biała jak ściana osunęła się na podłogę
-Hana co ci jest? - podniosłem ją i położyłem na kanapie w salonie
-To on... On... - płakała
-Kto?! Jaki on ? Co się stało do cholery ?!


KOMENTUJCIE!!!



poniedziałek, 21 października 2013

Sorki

Przepraszam Was ale mam w domu remont i nie mam połączenia z internetem, ale już niedługo. Mam napisaną kolejną część taki dramacik lekki :) Aha i bardzo chciałabym Wam podziękować za wejścia już blisko 900 nie spodziewałam się :D I proszę Was komentujcie bo to strasznie motywuje !
A na pocieszenie mam zdjęcia z dalszych odcinków bodajże 337 :) Martwi mnie tylko ta torbiel u Hany, ale miejmy nadzieję, że po operacji wszystko się ułoży i w końcu będzie mamą ;)




wtorek, 15 października 2013

Wszystko się może zdarzyć...Cz.10

Dziękuję wam za 500 wyświetleń bloga jesteście super, tylko jakbyście jeszcze czasami jakiś komentarz zostawili to byłoby miło :) Zapraszam na kolejną część opowiadania.
A to piosenka z tego opo : Piosenka

************************
Z punktu widzenia Piotra:

-Tosiu wstawaj- próbowałem obudzić córkę.
-Tatusiu jeszcze chwilkę, proszę
-Czyli nie chcesz jechać z nami na wycieczkę, dobra pojedziemy sami - próbowałem podpuścić małą.
-A Naomi też jedzie prawda?
-Tak Naomi i ciocia Hana, przecież mówiłem ci wczoraj. A teraz wstawaj bo naprawdę się nie wyrobimy.
-Dobra już idę.
Szybko zjedliśmy śniadanie i popędziliśmy do auta. Kiedy dojechaliśmy pod blok dziewczyn już na nas czekały. Wsiadły do auta, moja ukochana oczywiście obok mnie a Naomi z Tosią z tyłu. Na powitanie dostałem słodkiego buziaka, a następnie ruszyliśmy w drogę.
-Ciepło się ubrałyście dziewczyny? -zapytałem z troską, było chłodno, ponieważ już późna jesień.
-Tak, a powiesz nam w końcu gdzie jedziemy? - nudziła Hana.
-A przecież mówiłem ci, że to niespodzianka.
-A ja na naszej pierwszej randce wspominałam, że nie lubię niespodzianek.
-No dobra, myślę, że dziewczynki się ucieszą bo jedziemy do... wesołego miasteczka.
-Jeeeeest!!! - usłyszałem z tyłu.
-I co może być? - zapytałem Hany
-Pewnie, super pomysł. Zawsze lubiłam jeździć do wesołego miasteczka. - uśmiechnęła się do mnie.
-No to się cieszę, a może coś pośpiewamy jak to na wycieczkach??? Co wy na to? - zapytałem
-Tak Piotr to świetny pomysł mama ślicznie śpiewa. - ucieszyła się Naomi.
-Nie przesadzaj młoda, ja nie będę śpiewać - oburzyła się.
-Oj nie bądź taka już coś znajdziemy - powiedziałem. Znalazłem w schowku jedną z moich ulubionych płyt i szybko sprawdziłem z tyłu czy jest tam ta piosenka, o której myślę... Jest! Włożyłem ją do radia i znalazłem numerek odpowiadający mojej piosence. Mówiła mi kiedyś, że to jej ulubiona piosenka więc zobaczymy. Poczekałem chwilę i jest:
- " This Romeo is bleeding
But you can't see his blood
It's nothing but some feelings..." - zacząłem śpiewać. Widziałem, że jest zdziwiona.
-Piotr, skąd ją masz ?- Pamiętałeś, dziękuję - powiedziała i zaczęła ze mną śpiewać akurat był refren:
- " And I will love you, baby - Always.
And I'll be there forever and a day - Always
I'll be there till the stars don't shine.
Till the heavens burst and the words don't rhyme
And I know when I die, you'll be on my mind
And I;ll love you always "- śpiewaliśmy razem, to było coś magicznego wiedziałem, że to co do siebie śpiewamy jest prawdą zarówno z mojej jak i jej strony. Gdy piosenka się skończyła uśmiechnęliśmy się do siebie i wszystko było jasne. 
-No to było niezłe powiem wam - stwierdziła Naomi.
-Jesteśmy po prostu zdolni - zaśmiała się Hana, a ja razem z nią.
W tak cudownej atmosferze  minęła nam podróż. Na miejscu kupiłem dziewczynkom karnety i rozdzieliliśmy się one poszły na karuzele a my spacerowaliśmy, aż zobaczyłem strzelnicę:
-Chodź ustrzelę ci jakiegoś misia co? - zaproponowałem
-Ok. Ale pod warunkiem, że ja tobie też
-Zgoda - powiedziałem i rozeszliśmy się na dwa końce strzelnicy. Niestety nie miałem szczęścia i ustrzeliłem tylko małe, pluszowe, uśmiechnięte serduszko. Myślałem, że Hana pewnie w ogóle nie dała rady ale cierpliwie czekałem. W końcu zobaczyłem, że idzie w moją stronę ktoś z takim samym serduszkiem jak moje tylko 10 razy większym. Okazało się, że to była Hana. Kiedy zobaczyła mnie z tym małym pluszakiem wybuchła śmiechem:
-Dlaczego się śmiejesz? - zapytałem
-Bo trochę mała ta nagroda - nadal się śmiała 
-Twoja znowu trochę za duża
-Oj nie wzburzaj się tak - powiedziała - No chodź tu do mnie - podeszła i pocałowała mnie namiętnie w usta- I co już lepiej?
-Tak znacznie chociaż... Nie - powiedziałem całując ją. Potem poszliśmy na watę cukrową i poszliśmy do auta czekać na dziewczynki. Przyszły tak jak się umówiliśmy i wyruszyliśmy w drogę powrotną. 
- Na którą jutro masz? - zapytałem Hany
-Na 10 a co ? 
-Ja na 12 może gdzieś wyskoczymy na jakąś kolację wieczorkiem ? 
-Chętnie, tylko nie bardzo późno bo pojutrze mam na 8.00. 
-Ja też . - powiedziałem. Przyjechaliśmy pod blok Hany, pożegnały się i wysiadły. Z Tosią wróciliśmy do domu i od razu położyliśmy się spać. Leżąc w łóżku myślałem, że w końcu trafiłem na kobietę swojego życia i, że chciałbym z nią być do końca życia. Niestety chyba jeszcze za wcześnie na takie deklaracje. Marząc o Hanie i naszej wspólnej przyszłości zasnąłem. 

KOMENTUJCIE, TO DLA MNIE BARDZO WAŻNE !!!

poniedziałek, 14 października 2013

Wszystko się może zdarzyć...Cz.9

Mam trochę czasu więc spróbuję napisać coś dłuższego :)

**************************
Z punktu widzenia Hany:

Powoli zaczęłam się wybudzać, otworzyłam oczy i zobaczyłam Piotra, który już chyba od dłuższego czasu mi się przyglądał.
-Dzień dobry księżniczko - powiedział uśmiechnięty
-Dzień dobry, długo już tak na mnie patrzysz?
-Jakieś pół godzinki. Tak słodko spałaś, że nie mogłem oderwać od ciebie wzroku. - powiedział, co mnie mile zaskoczyło, pierwszy raz w życiu czułam się naprawdę kochana. Niby byłam z Jamesem, ale teraz wiem, że to nie było TO. Nachyliłam się i dość namiętnie go pocałowałam. On oczywiście pogłębił pocałunek i znowu jego ręce powędrowały na moje plecy. Niestety musiałam się się oderwać.
-Piotruś... zaczekaj...-mówiłam między pocałunkami.
-Coś się stało? - zapytał zmartwiony.
-Nie głuptasie-powiedziałam głaszcząc go po policzku- po prostu chciałam wiedzieć, która godzina i co z dziewczynkami ?.
-Aha. No to pozwól, że odpowiem na twoje pytania. A więc godzinę mamy 8.00, a dziewczynki były w domu już o 7.00...
-Co? Były tutaj i widziały nas w jednym łóżku?! O matko ja...
-Spokojnie zostawiłem wczoraj klucze w drzwiach i dziewczynki pukały. Udawałem, że spałem na kanapie, nie zorientowały się, przebrały się i poszły. Naomi do szkoły i przy okazji odprowadziła Tosię do przedszkola, twoja córka jest tak samo cudowna jak ty. - opowiedział mi wszystko. A mi od razu zrobiło się lepiej.
-Czyli do dyżuru zostało nam trochę czasu-powiedziałam z uśmiechem- może go jakoś wykorzystamy?
-A co masz dokładnie na myśli? - zapytał Piotr
-A może jeszcze trochę pośpimy? - zapytałam drocząc się z nim
-Jak sobie życzysz -powiedział i odwrócił się do mnie placami. Byłam trochę zdziwiona, że tak łatwo odpuścił ale cóż, ja też odwróciłam się do niego plecami i udawałam, że śpię. Po chwili usłyszałam, że się obraca, a następnie poczułam jak odsuwa moje włosy i całuje mój kark.
-Tobie zawsze za mało - zaczęłam się śmiać i odwróciłam się do niego. Oczywiście trafiłam prosto na jego usta. Całowaliśmy się aż zabrakło nam tchu.
-Dobra idę zrobić śniadanie, a potem do pracy moja droga.
-Właśnie jak jedziemy razem czy osobno? - zapytałam
-No i właśnie tu mamy problem
-Jaki?
-Mamy tylko twoje auto
-Ok. czyli razem - zgodziłam się
-Chyba, że nie chcesz się przyznawać, że jesteśmy razem.
-Nie no nawet nie żartuj i tak rozejdzie się to na cały szpital.
-Czyli oficjalnie jesteśmy razem ? - zapytał Piotr
-Tak, od dzisiaj oficjalnie - powiedziałam delikatnie go całując.
W cudownych nastrojach zjedliśmy śniadanie i pojechaliśmy do pracy. Idąc w stronę szpitala Piotr chwycił mnie za rękę, a ja dla potwierdzenia tylko ją mocniej ścisnęłam.
- O witamy, witamy państwa - powitała nas żartem Wiki - gratulacje nowej parze.
-Dziękujemy serdecznie, już pójdziemy do lekarskiego, pozwolisz? - odezwał się Piotr
-Tak pewnie, idźcie - powiedziała trochę zmieszana Wiki.
Udaliśmy się do lekarskiego, a potem rozeszliśmy się do swoich pacjentów. Przez cały dyżur się nie widzieliśmy co mnie trochę zasmuciło. Na przerwie tylko pogadałam chwilę z Leną, która i tak była na mnie zła, że nic jej wcześniej nie powiedziałam. Potem już mi gratulowała i życzyła szczęścia. Niestety przerwa nie trwa wiecznie i trzeba było wrócić do pracy. Właśnie skończyłam dyżur kiedy do moich drzwi ktoś zapukał.
-Proszę - powiedziałam poprawiając sprzęt do USG.
-Dzień dobry ma pani dla mnie minutkę? zapytał Piotr obejmując mnie od tyłu.
-Hej stęskniłam się za tobą-odwróciłam się do niego i pocałowałam go, a on przewrócił mnie tak, że wylądowałam na kozetce, uśmiechnął się do mnie, nachylił i znowu zaczął całować.
-Piotr jesteśmy w pracy przestań, muszę jechać do domu córka na mnie czeka z resztą twoja na ciebie też.
-Czyli do jutra?
-Do jutra-cmoknęłam go jeszcze i wyszłam z gabinetu. Wróciłam do domu gdzie czekała na mnie Naomi.
-Hej mamo jak tam w pracy? I co tam u Piotra?
-W pracy dobrze, u Piotra też a co?
-Nic po prostu cieszę się, że masz kogoś, kogoś bardzo bliskiego.
-Ja też się cieszę córeczko - powiedziałam przytulając ja mocno - a to, że go lubisz jest dla mnie bardzo ważne. Jak myślisz uda się nam?
-Na pewno. Z daleka widać, że jesteście w sobie po uszy zakochani. Za nie długo może ślub i jakiś braciszek bo siostrę już jedną mam.
-Młoda ty się tak nie rozpędzaj my jesteśmy razem od trzech dni a ty już ślub planujesz.
-Oj to tylko kwestia czasu, a znacie się już trochę dłużej, a nie trzy dni.
-Wiesz córeczko dziwi mnie to, że tak krótko się znamy a ja już... no wiesz.
-Kochasz go. To widać, to nie jest dziwne po prostu jesteście sobie przeznaczeni. Jak w bajce.
-Naomi kocham cię wiesz, jesteś najlepszą córką na świecie
-A ty mamą. Też cię kocham,ale muszę już iść spać. Dobranoc - powiedziała dając mi buziaka. Kiedy wyszła z pokoju dostałam SMSa, podejrzewałam od kogo. "Myślę o tobie i tęsknie.P". Uśmiechnęłam się do siebie i odpisałam: " Ja też tęsknię. Do jutra. H."

Minął miesiąc Hana i Piotr byli szczęśliwi nie wiedząc co ich czeka.

Cudowne !!!

Widzieliście już to zdjęcie??? Pewnie tak. Po prostu cudo już nie mogę się doczekać tej sceny ♥





Wszystko się może zdarzyć...Cz.8

Hejka ta część nie będzie za długa bo za bardzo nie mam czasu, ale będzie w niej mój pierwszy Hot i od razu przepraszam jak coś będzie nie tak. Wiem, że trochę szybko ich ze sobą "spiknęłam" ale mam parę pomysłów na zwroty akcji, a oni wtedy już muszą być razem :). No to zapraszam na kolejną część:

***************
Z punktu widzenia Piotra:

To był chyba najbardziej stresujący moment w moim życiu. Byliśmy z Haną już tak blisko i nie wyszło... Ale może jeszcze nic straconego, mamy w końcu całą noc. Zobaczyłem, że ona siedzi zwinięta na drugim końcu kanapy smutna, więc przybliżyłem się i przytuliłem ją z całej siły.
-Hej co ci jest?
-Wiesz co trochę mnie brzuch boli, ale to chyba przez nerwy - powiedziała smutno
-Ty się jeszcze czymś denerwujesz? Pamiętaj mi możesz zawsze wszystko powiedzieć.
-Nie, nie denerwuję się. Po prostu wcześniej się zdenerwowałam i zaczął mnie boleć brzuch.
W tym momencie przypomniało mi się co zawsze robiła moja mama kiedy mnie bolało.
-Zaraz coś na to zaradzimy, gdzie masz sypialnię ? - zapytałem a potem zrozumiałem jak to zabrzmiało.
-Ale Piotr...
-Nie o to mi chodzi, gdzie?
-Tam- powiedziała wskazując kierunek.
Wstałem, wziąłem ją na ręce.
-Zwariowałeś?! - zapytała próbując się wyrwać.-Ja jestem ciężka!
-Ty ciężka ? Ważysz trochę więcej od Tosi - zaśmiałem się kierując się do sypialni. Bardzo mi się podobał ten pokój był urządzony w moim stylu. Ściany były ognisto czerwone a w centrum pokoju stało ogromne łoże. Położyłem ją i kazałem się nie ruszać. Sam poszedłem do kuchni i zrobiłem jej miętę. Kiedy wszedłem do sypialni Hana leżała wpatrując się w sufit. Jak zobaczyła co jej niosę od razu zaczęła protestować.
-Nie Piotr, nie ma mowy ja tego nie wypiję nienawidzę miętym, wszystko tylko nie to.
-Przykro mi moja droga ale teraz ja jestem twoim lekarzem. Zatkasz nosek i nawet nie poczujesz smaku. No już. A potem czeka nas przyjemniejsza część moich zabiegów.
Podszedłem do niej i podałem kubek.
-No chociaż parę łyczków zrób to dla mnie- prosiłem.
-Dobra, dobra. Wypiję teraz pół i potem następne pół. Umowa stoi?
-Stoi. Pij, pij. - śmiałem się pod nosem, kiedy krzywiła się po każdym łyku. Wreszcie udało jej się wypić połowę.
-Co teraz? - zapytała.
-Połóż się- kazałem- i podwiń koszulkę.
-Mam się bać - zaśmiała się i podwinęła bluzkę.
Delikatnie zacząłem masować jej brzuch, widziałem, że się jej to podoba. Ucieszyłem się.
-Jak przyjemnie- powiedziała cicho - możesz jeszcze?
-Oczywiście, dopóki cię nie przestanie boleć. - powiedziałem.
Masowałem ją już od jakiś 15 minut, miała tak delikatną skórę, że była to dla mnie tylko przyjemność. Postanowiłem, że już skończę więc ucałowałem na koniec jej płaski brzuch. Ona zaśmiała się cicho.
-Dziękuję, to było cudowne.  - stwierdziła.
-Cieszę się, a przestało boleć?
-Już chwilę temu ale było mi tak dobrze.
-Aha, czyli mnie wykorzystałaś - udawałem złego - to ja się tu o ciebie martwię, a ty się relaksujesz.
-Oj Piotruś, nie gniewaj się - powiedziała muskając lekko moje usta.
-Ty powiedziałaś do mnie Piotruś ? - zapytałem zdziwiony
-Tak, a to źle?
-Nie tylko nikt mnie tak ładnie nie nazywał, dziękuję - pocałowałem ją, ale ona oderwała się ode mnie i zapytała:
-Czyli nie jesteś zły?
-Na ciebie? W życiu. - powiedziałem znowu ją całując tym razem zamiast przerwać pogłębiła pocałunek. Stwierdziłem, że spróbuję jeszcze raz i tak jak wcześniej zacząłem jeździć delikatnie palcami po jej plecach.
Nie protestowała, nawet sama zaczęła rozpinać guziki od mojej koszuli. Nie spieszyliśmy się, mieliśmy dla siebie całą noc. Moja koszula wylądowała obok łóżka. Nie zostawałem jej dłużny ściągnąłem jej koszulkę i całowałem każdy milimetr jej ciała. Miałem tylko jeden problem, mianowicie nie mogłem sobie poradzić ze stanikiem. Hana zaczęła się śmiać i samo go ściągnęła. Moim oczom ukazały się jej jędrne piersi, pieściłem je, całowałem chciałem sprawić jej jak najwięcej przyjemności. Podobało jej się to i to bardzo. Po chwili przewaliła mnie na plecy i usiadła na mnie okrakiem. Popatrzyła mi prosto w oczy, -boże jaka ona jest piękna- i zaczęła mnie całować, lecz nie tak jak wcześniej, bardziej odważnie i szybko. Schodziła z tymi pocałunkami coraz niżej aż dotarła do moich spodni, byłem pewien, że przez spodnie czuje moją nabrzmiałą męskość. Bez problemu rozpięła pasek i spodnie. Uśmiechnęła się do mnie znacząco, ja byłem już na skraju. Ściągnąłem szybko spodnie i bokserki. W tym momencie zobaczyłem, że ona już zdążyła ściągnąć swoje i czekała na mój ruch. Całowaliśmy się zachłannie, namiętnie tak jakby to był nasz ostatni pocałunek. Wiedziałem, że zaraz dojdę więc tylko się jej zapytałem:
-Jesteś tego pewna?
-Jak niczego innego...,pragnę cię całą sobą.
Nie zamierzałem się z nią kłócić. Wszedłem w nią delikatnie, po chwili odnaleźliśmy już swoje wspólne tempo. Za moment szczytowaliśmy wykrzykując swoje imiona. Leżeliśmy wyrównując oddechy.
-Kocham Cię - powiedziałem, chociaż nie miałem tego w planie, bałem się jak zareaguje.
Hana podparła się ręką.
-Ja ciebie też, chociaż nie wiem jak to możliwe w tak krótkim czasie znajomości.
Pocałowałem ją delikatnie. Wtuliła się we mnie i zasnęliśmy. Dyżur zaczynaliśmy dopiero o 12.00.

KOMENTUJCIE !!!

niedziela, 13 października 2013

Wszystko się może zdarzyć... Cz.7

Hej na początek bardzo wam dziękuję za ponad 400 wejść ♥ I bardzo proszę o komentarze są dla mnie bardzo, na pewno macie jakieś uwagi co do tego opowiadania. A poza tym komentarze bardzo motywują do działania :D OK. No to zapraszam na kolejną część:

****************
Z punktu widzenia Hany:

Pierwsze co przyszło mi do głowy to dlaczego ja śpię na kanapie, ale za chwilę przypomniałam sobie wczorajszy wieczór i automatycznie się uśmiechnęłam. Gdy już całkiem się przebudziłam poczułam zapach... naleśników, a potem usłyszałam głosy dochodzące z kuchni. Od razu rozpoznałam śmiech Piotra, ucieszyłam się, że nie poszedł ale zastanawiałam się co pomyśli sobie Naomi. Po cichu wstałam i na palcach podeszłam pod kuchnię.
-Ale mama się ucieszy, chyba nikt dawno nie zrobił jej takiego śniadania- rozpoznałam głos Naomi- A tak w ogóle to jak tam wasza randka? - zapytała, a ja byłam strasznie ciekawa co on odpowie.
-Jak dla mnie lepiej być nie mogło, ale nie wiem jak myśli twoja mama. - powiedział Piotr.
Oczywiście, że mnie też się podobało. Chciałam tam wejść, lecz stwierdziłam, że jeszcze trochę posłucham.
-Czyli teraz jesteście razem? - znowu odezwała się moja córka, a moje serce aż szybciej zabiło.
-No nie wiem chyba tak... Powiem wam w sekrecie, że bardzo bym tego chciał. - dodał szeptem.
-Tatusiu czyli będziecie się całować i przytulać i będziesz pani Hanie kupował kwiatki?- zapytała Tosia, o której szczerze mówiąc zapomniałam. Ledwo powstrzymywałam się od śmiechu, musiałam się odezwać:
-To co będziesz mi kupował te kwiatki czy nie?- zapytałam wchodząc. Ich miny były bezcenne, a zwłaszcza Piotra.
-Mamo  podsłuchiwałaś jak mogłaś ?! - zapytała z wyrzutami Naomi.
-To w końcu ty i pani Hana jesteście parą czy nie ? - spytała Tosia Piotra.
-Po pierwsze nie pani, tylko ciocia- powiedziałam do małej- a po drugie chyba damy sobie szansę prawda Piotr? - zapytałam niepewnie.
-Też tak myślę - uśmiechnął się .
-To może się pocałujecie?-zapytała blondyneczka. Razem z moim "nowym chłopakiem" wybuchliśmy śmiechem. Podszedł do mnie i lekko cmoknął mnie w usta, bardzo mi się to spodobało.
-Super,gratuluję ale możemy już jeść bo umówiłam się z koleżanką w centrum handlowym, a potem idziemy do niej i będę u niej nocować, pamiętasz mamo mówiłam ci o tym.
-Tak pamiętam. Też chciałam iść na zakupy, myślałam, że mi potowarzyszysz, trudno - powiedziałam z udawanym smutkiem.
-A od czego masz chłopaka, niech idzie z tobą,a Tosia pójdzie ze mną Anka ma siostrę w jej wieku na pewno się dogadają. - powiedziała dumna ze swojego planu Naomi.
-O dobry pomysł, mamy dzisiaj oboje wolne, chętnie ci pomogę-zgodził się Piotr.
-O ile dobrze pamiętam, kiedyś mi opowiadałeś, że nienawidzisz chodzić po sklepach, a teraz jesteś taki chętny?- zapytałam rozbawiona.
-Czego się nie robi dla swojej dziewczyny - odparł.
-Czyli ustalone- powiedziałam.
Zjedliśmy śniadanie, dziewczynki poszły a my siedzieliśmy na kanapie w pokoju popijając kawę.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że dałaś mi szansę - powiedział wpatrując się we mnie.
-Ja też się cieszę. Znamy się niezbyt długo a czuję się tak jakbym cię znała od zawsze, mogę ci wszystko powiedzieć, ufam ci. - odpowiedziałam.
-W sumie to trochę żałuję, że wcześniej nie zaproponowałem ci tej randki. - powiedział Piotr.
-No... ale tak jest dobrze, zdążyliśmy się poznać. W sumie to dzięki Przemkowi się spotykaliśmy razem bo przyprowadzał mnie na wasze spotkania w pubach. - wspominałam.
- Dobra koniec wspomnień zbieramy się im wcześniej wyjdziemy, tym wcześniej wrócimy i będziemy mieć trochę czasu dla siebie. - stwierdził. Zgodziłam się z nim i poszłam się przebrać. Po 30 minutach byłam gotowa, ubrałam moje ulubione rurki i koszulę, do tego ramoneska i obowiązkowo szpilki plus trochę mocniejszy makijaż.  
-Wow! Warto było czekać, wyglądasz cudownie- powiedział Piotr gdy mnie zobaczył. Zaczerwieniłam się trochę bo dawno nikt mi nie prawił komplementów i była to dla mnie nowość. Potem podszedł do mnie i musnął lekko moje usta, tak jakby sprawdzał czy mam coś przeciwko temu. Chciałam mu pokazać, że nie więc pogłębiłam pocałunek, stawał się coraz bardziej namiętny. Tak bardzo mnie rozpalał, pragnęłam go całą sobą, ale musiałam powiedzieć stop. Oderwałam się od niego i powiedziałam:
-Ok. Idziemy bo muszę kupić dużo rzeczy.
-Co tylko sobie życzysz - odparł jak zaczarowany Piotr.
Wyszliśmy z mieszkania i pojechaliśmy do centrum handlowego. Byliśmy w każdym sklepie, a ja przymierzałam setki ciuchów. Piotr uparł się, że za wszystko zapłaci. Nawet nie mogłam protestować, więc zgodziłam się pod warunkiem, że dla niego też coś wybiorę. Z trudem się zgodził. Kupiliśmy jeszcze parę drobiazgów dziewczynkom i pojechaliśmy z powrotem do domu.
-O matko, Hana kiedy ty wychodzisz te wszystkie ciuchy przecież to waży tonę- mówił wchodząc do mieszkania.
-Oj tam nie przesadzaj parę torebek i już wymiękasz? Siadaj napijemy się soku z lodówki od razu ci będzie lepiej. - powiedziałam nalewając soku. Usiedliśmy na kanapie popijając sok.
-Kurcze bolą mnie stopy, to wszystko przez te nowe buty. - stwierdziłam.
-Dziewczyno ja w ogóle nie rozumiem jak można zasuwać na takich szpilach, daj te stopy rozmasuje ci.
-Naprawdę? Jesteś kochany.
-Wiem. - powiedział dumnie. Czułam się wspaniale, pełny relaks.
-Ok. Chyba już wystarczy,lepiej? - zapytał.
-Pewnie, dziękuję ci bardzo.
-Tylko dziękuję?! Za taki masaż? - spytał z udawanym oburzeniem. Uśmiechnęłam się. Usiadłam mu na kolanach i pocałowałam. Po całym moim ciele przebiegł dreszcz. Całowaliśmy się coraz zachłanniej. Piotr włożył ręce pod moją koszulkę i zaczął delikatnie pieścić moje plecy. tak bardzo go pragnęłam, w jego oczach widziałam ogromne pożądanie. Pierwsze myślałam, że to za szybko, ale stwierdziłam, że dam się ponieść. Zaczęłam odpinać guziki od jego koszuli kiedy usłyszałam , że ktoś wchodzi do domu. Momentalnie od siebie odskoczyliśmy.
- Hej przyszłyśmy tylko po grę komputerową. Mama Anki zaproponowała żeby Tosia też  u nich nocowała. Zgodzi się pan? - spytała Naomi, a ja ucieszyłam się, że nie zauważyły naszego zdenerwowania.
-Proooszę tatusiu, zgódź się. - prosiła mała.
-Tak zgadzam się-powiedział trochę zdenerwowany Piotr-a ty Naomi nie mów do mnie pan tylko Piotr po prostu ok.?
-Ok. Piotr- ucieszyła się moja córka-Wszystko gra mamo? Dziwnie wyglądasz.-zapytała mnie.
-Tak, tak po prostu się zatrułam czymś wszystko jest w porządku.
-Piotr mógłbyś się nią zająć dzisiaj w nocy? Bardzo cię proszę, nie chcę żeby była sama. - zapytała Naomi.
-Pewnie zajmę się mamą a wy lećcie do tej koleżanki i bawcie się dobrze.
Dziewczynki wyszły, a my odetchnęliśmy z ulgą.

sobota, 12 października 2013

Wszystko się może zdarzyć...Cz.6

**********************
Z punktu wiedzenia Hany:

To jest naprawdę cudowny wieczór. Pomysł z filmem mu nie wyszedł, ale przynajmniej miałam pretekst żeby się do niego przytulić, jeszcze ta restauracja i teraz spacer przez park. Tu jest tak romantycznie, oprócz tego, że coś nadal mnie kuje w tyłek. Nie powiem Piotrowi bo się będzie śmiał, ale cały czas zastanawiam się co to do cholery jest. No cóż może uda mi się chociaż na chwilę zapomnieć:
- Piotr, dziękuje ci za ten wieczór było naprawdę... - chciałam powiedzieć ale nie zdążyłam
-Hana jeszcze mi nie dziękuj, ten wieczór nadal trwa. - powiedział patrząc mi w oczy. - Mówisz, że ci się podobało, czyli mam szansę na kolejną randkę?
-Myślę, że tak... - uśmiechnęłam się sama do siebie bo nie byłam pewna czy i jemu się tak podobało.
-Naprawdę się dobrze bawiłaś, nawet w kinie ?- zapytał Piotr
-Powiem ci tak: Nie ważne gdzie, ważne z kim- odparłam uśmiechając się do niego.
-Masz piękny uśmiech, wiesz? Powinnaś się częściej uśmiechać.
-Zobaczymy co da się zrobić. - powiedziałam i jeszcze mocniej wtuliłam się w jego ramię. Czułam się cudownie. Z nim czułam się bezpieczna, wiedziałam, że nic mi nie grozi. Szliśmy tak przez park rozmawiając o wszystkim i o niczym. On co chwilę mnie rozśmieszał. Byłam już pewna, że nie jest on mi obojętny. Zakochałam się. Teraz już jestem tego pewna. Chciałabym tak iść i iść bez końca, ale cóż wszystko co dobre kiedyś się kończy. Właśnie doszliśmy pod mój blok.
-Ok.Jesteśmy na miejscu- odparł trochę smutno.
-No jesteśmy. A może wejdziesz jeszcze na herbatkę jest zimno trochę się rozgrzejesz. - zaproponowałam.
-A co z dziewczynkami nie obudzimy ich? - zapytał.
-Nie, mam duże mieszkanie znajdziemy jakieś miejsce. - odpowiedziałam. Jego nie trzeba było długo prosić. Od razu się zgodził. Było już dość późno coś koło północy, ale nie byłam zmęczona. Po cichu weszliśmy do mieszkania. Dziewczyny spały u Naomi w pokoju, na drugim końcu mieszkania, więc salon mieliśmy dla siebie.
-Rozgość się-powiedziałam- A ja zrobię herbatę, no chyba, że wolisz wino?
-Może być wino. - powiedział siadając na kanapie
-Ok. Mam tylko czerwone, ale chyba lubisz?
-Lubię, lubię. No chodź już tutaj.
-Dobra dobra idę - powiedziałam. Usiadłam obok Piotra jest strasznie przystojny, zabawny mądry... po prostu idealny facet.
-Mam pomysł, może obejrzymy jakiś film, mam dużo DVD. - zapytałam
-Pewnie. Tylko pewnie wybierzesz jakieś romansidło ale co mi tam.
-No popatrz czytasz mi w myślach- zaczęłam się śmiać. Włączyłam film i usiadłam obok niego. Chciałam się do niego przytulić ale nie wiem jak. Tak jak gdyby nigdy nic?
************************
Z punktu widzenia Piotra:

Jest tak późno, a ja w ogóle nie czuję zmęczenia. Chciałbym ją jakoś przytulić, ale nie wiem czy mogę, czy wypada. No dobra raz kozie śmierć- pomyślałem i objąłem ją ramieniem, bardzo powoli. Nie wiedziałem jak zareaguje. Chyba się jej to spodobało bo sama się we mnie wtuliła. Teraz już nic mi do szczęścia nie brakowało. Tak mogło by wyglądać całe moje życie, z nią u boku. Film był całkiem niezły. Jak się skończył zobaczyłem, że po policzkach Hany lecą łzy.
-Heej Czemu płaczesz ?- zapytałem wycierając palcem jej policzek.
- A to przez film, po prostu oni zawsze są tacy szczęśliwi a ja... - mówiła Hana
-A ty, będziesz szczęśliwa już ja tego dopilnuje. - powiedziałem patrząc w jej oczy. W tej chwili zbliżyła się do mnie. Patrzyliśmy sobie w oczy, widziałem, że chce tego tak samo jak ja. Przybliżyła się do mnie. Nasze usta złączy się. To było coś niesamowitego. Wiele razy się całowałem ale teraz to było coś zupełnie innego.
Całowaliśmy się delikatnie. Pragnąłem jej tak bardzo, ale nie chciałem, żebyśmy wylądowali w łóżku już na pierwszej randce. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Hana oderwała się ode mnie, przestraszyłem się, że zrobiłem coś nie tak:
-Już jestem szczęśliwa- powiedziała siadając mi na kolanach. Przytuliłem ją mocno. Byłem w siódmym niebie. Teraz to ja ją pocałowałem.
-Au... Cholera jasna-powiedziała Hana.
-Co się stało - zapytałem
-To coś co mnie ukuło w tyłek kuje mnie przez cały wieczór
-I dopiero teraz mi o tym mówisz, przecież to pewnie jest drzazga. Pokaż spróbuję ci ją wyjąć. - może to była głupia propozycja, ale w końcu jestem lekarzem.
-Dobra chyba już wolę żebyś to zrobił ty niż jakiś inny lekarz. - zgodziła się
-No ja myślę, masz igły ?
-Tak mam idź do łazienki zaraz tam przyjdę.
Tak jak mi powiedziała to zrobiłem. Poszedłem grzecznie do łazienki a po chwili przyszła ona z igłami.
-No to co zaczynamy? zapytałem
-A mamy jakieś inne wyjście? Zaczynamy - odparła
-No ale musisz ściągnąć spodnie i niestety ale majtki chyba też. - zaśmiałem się
-Piotr to nie jest śmieszne...-powiedziała odpinając guzik od spodni. Szybko je zsunęła. Ukazały się jej zgrabne nogi. O matko jaka ona jest piękna.
- Dobra pokaż gdzie to masz.
-Tutaj - powiedziała dotykając prawego pośladka.
-Przykro mi ale musisz zdjąć majtki nie ma innego wyjścia. - starałem się brzmieć profesjonalnie - chyba, że mam ci pomóc.
-Bardzo śmieszne. Rób co masz robić i nie gadaj. - powiedziała ściągając bieliznę.
Teraz to mnie dopiero pociągała. No ale cóż trzeba być profesjonalistą. Miała szczęście bo drzazga nie wbiła się za głęboko i szybko udało mi się ją usunąć.
-No i po sprawie- powiedziałem wyrzucając igłę.
-Dziękuję Piotr- powiedziała odwracając się do mnie. Zaczęła mnie delikatnie całować. Na początku delikatny stawał się coraz bardziej namiętny. Musiałem to przerwać bo nie wytrzymałbym za długo.
-Ok. Hana ubierz się poczekam w salonie.
Usiadłem na kanapie napiłem się wina i czekałem. Po chwili przyszła do mnie. Rozmawialiśmy bardzo długo. Nad ranem zasnęliśmy przytuleni na kanapie.






piątek, 11 października 2013

Wszystko się może zdarzyć... Cz. 5

Na początek przepraszam, że tak długo nie było next'a ale miałam bierzmowanie i zaległości w szkole po 2 tygodniach choroby. Nie dałam rady pisać, ale teraz już spróbuję regularnie dodawać :)

***********************
Z perspektywy Hany:

Jest już 19.30 gdzie on do cholery jest, przecież miał być o 19.00. Co za facet... Co ja mam tu robić kwitnąć?!
-Dzień dobry , czy czeka pani na kogoś?- powiedział... oczywiście Piotr, a kto inny.
-Chyba dobry wieczór i tak czekam już pół godziny! Gdzie ty byłeś ?- zapytałam wkurzona.
-Oj przepraszam, ale zawiozłem Tosię do ciebie, jeszcze chciała mi pokazać co zrobiła w szkole, a na mieście są straszne korki. Ale nie gadajmy tyle, jedziemy bo o 20.30 mamy seans w kinie, a o 22.00 rezerwację w restauracji.
-Chyba żartujesz, mamy jechać jak sam mówisz, że są korki. Przejdziemy się przecież kino jest pół godzinki stąd.- powiedziałam ruszając do przodu.
-Dobra, jak sobie pani życzy, pani doktor-zaśmiał się Piotr i ruszyliśmy przed siebie. Na początku szliśmy tak jakby razem a osobno, chyba żadne z nas nie wiedziało jak zacząć rozmowę, niby już znamy się trochę, ale w końcu to nasza pierwsza randka. Po chwili zapytałam:
-A możesz mi powiedzieć na jaki film idziemy?
-Nie bo to ma być niespodzianka- powiedział krótko Piotr uśmiechając się pod nosem.
-Ale ja nie lubię niespodzianek, no weź powiedz.
-Przykro mi niespodzianka to niespodzianka.
-Ale...-próbowałam dalej.
-Nie ma żadnego ale, idziemy.- powiedział i co mnie zdziwiło chwycił mnie za rękę. W tym momencie przez całe moje ciało przeszedł dreszcz. Widziałam, że Piotr sprawdzał czy nie mam nic przeciwko ale ja tylko mocniej ścisnęłam jego rękę.
-Piotr...?
-Hana i tak Ci nic nie powiem, zapomnij. - powiedział jak zwykle uśmiechnięty. Teraz to mnie wkurzył. Puściłam jego rękę. Podbiegłam do kupki liści na trawniku, chwyciłam je i z całej siły rzuciłam na niego. On nie zareagował od razu, widziałam, że się zastanawia. Po chwili podbiegł do mnie wziął mnie na ręce i wrzucił do ogromnej sterty liści, troszkę oddalonej od tej mojej. Leżałam w liściach i chciałam udawać, że jestem na niego zła ale nie umiałam. Cały czas się śmiałam. Wreszcie wydusiłam:
-Może byś mi łaskawie pomógł wstać? - zapytałam udając poważną.
-Może i bym mógł, a może nie... No dobra chodź.- powiedział wyciągając do mnie rękę. Ja od razu miałam plan, żeby go wciągnąć do tych liści. Kiedy chwyciłam jego rękę mocno pociągnęłam, jednak zamiast obok mnie wylądował na mnie. Popatrzył mi się w oczy, nasze twarze dzieliły milimetry, chciałam tego, chciałam żeby mnie pocałował. Na moje nieszczęście coś mnie ukłuło w tyłek i podskoczyłam jak poparzona.
-Boże Hana co ci jest? - powiedział ledwo powstrzymując się od śmiechu Piotr.
-Ale śmieszne. Normalnie boki zrywać. Coś mnie ugryzło...- powiedział dotykając pośladka.
-Może mam pomóc. Pomasować Ci od razu przejdzie- zażartował.
- Ha ha ha ... Nie dzięki, obejdzie się. A teraz chodźmy bo się spóźnimy do tego kina. - pociągnęłam go za rękę.
Zdążyliśmy w ostatniej chwili, okazało się, że idziemy na... Horror?!
-Serio Piotr zwariowałeś?! Horror?! - powiedziałam.
-No co podobno świetny, nie marudź następnym razem ty wybierzesz.- wyszczerzył zęby w uśmiechu.
-Jeżeli w ogóle będzie następny raz.- powiedziałam drażniąc się z nim.

************************
Z punktu widzenia Piotra:

Na pewno będzie, zobaczysz, myślałem. Ta kobieta była niesamowita, pomyśleć, że byliśmy tak blisko pocałunku... A ten film to świetny pomysł jeszcze się przekona:
- No to co idziemy? - zapytałem
-Chodźmy- odpowiedziała bez przekonania.
Film był świetny, ale nie bardzo straszny. Dopiero od połowy zaczęło się dziać. Widziałem, że Hana się boi. Chwyciłem jej rękę a ona ścisnęła ją mocno. Próbowała być twarda, ale cóż nie wychodziło jej. W pewnej chwili nawet się do mnie przytuliło, chowając głowę w mojej koszuli. Nie ukrywam podobało mi się to. Kiedy wyszliśmy z kina powiedziałem:
-Ok. Przyznaję, marny pomysł na film na pierwsza randkę. Dasz się zrehabilitować kolacją?
-Marny, ale dam ci drugą szansę- uśmiechnęła się blondynka. Chwyciłem ją za rękę i poszliśmy w stronę restauracji. Ten pomysł mi wyszedł. Świetnie się bawiliśmy. Cały czas się śmialiśmy, żartowaliśmy było cudownie być z nią przez cały ten czas. Przyszła pora wracać.
-Dobra Hana to zamówię taksówkę co? - zaproponowałem.
-A nie możemy na nogach? - zapytała.
- Jak chcesz to oczywiście, że możemy- teraz byłem w stanie zgodzić się na wszystko. Objąłem ja i ruszyliśmy przed siebie.

CDN.

W następnej części będzie romantyczny spacer i różne ciekawe rzeczy :D. Komentujcie jest to dla mnie bardzo ważne. PROMUJCIE.



środa, 2 października 2013

Wszystko się może zdarzyć... Cz.4

Hej wielkie dzięki za tyle wejść :D I proszę o jakieś komentarze dobre jak i złe bo nie wiem czy ktoś to czyta. Z góry dzięki :)

****************

Z punktu widzenia Piotra:

Co się ze mną stało? Ja, mężczyzna, który twierdził, że nie potrzebuje kobiety, no może oprócz Tosi, zakochałem się. Od pierwszego wejrzenia, nawet nie wiedziałem, że to możliwe, ale kiedy ją zobaczyłem wtedy na korytarzu, z Tosią to nie mogłem oderwać od niej wzroku. Jeszcze dzisiaj kiedy miałem ją tak blisko, siedziała wtulona we mnie, to uczucie jest nie do opisania. Jest tylko jeden problem. Przecież to niemożliwe żeby taka kobieta jak Hana: piękna, mądra, po prostu ideał kobiety, była wolna. Ona ma córkę, to dziecko musi mieć ojca, ale nie poddam się, muszę się dowiedzieć czy ma kogoś. To jest dziwne bo wiele razy spotykaliśmy się z Haną i Przemkiem w knajpkach czy na mieście, ale nie schodziliśmy na tematy związane z rodziną.
- Tatusiu...- tak się zamyśliłem, że dopiero teraz  zobaczyłem, że koło mojego łóżka stoi Tosia.:
- Co się stało kochanie?- zapytałem:
- Bo miałam zły sen, czy mogłabym z tobą dzisiaj spać... proooszę- powiedziała smutno.
- No pewnie wskakuj księżniczko- posunąłem się i przytuliłem ją. Szybko zasnąłem śniąc o najcudowniejszej kobiecie na  świecie.

***************
Z punktu widzenia Hany:

- Naomi wstawaj bo się spóźnisz!!! - wołałam córkę już po raz 10
- Oj mamo no już idę. - powiedziała.
- A co ze śniadaniem, masz tu 10 zł. kup sobie jakąś drożdżówkę i sok. - powiedziałam dając córce banknot. Byłam strasznie zdenerwowana, bo właśnie dzisiaj miałam podpytać się Piotra czy ma kogoś, czy może jeszcze nie znalazł swojej drugiej połówki...oby.
- Ok. mamuś możemy wychodzić- powiedziała Naomi ubierając buty.
- Dobra, idziemy.
Spokojnie dojechałyśmy pod szpital, miałam jeszcze chwilę czasu, ponieważ dyżur mam od 8.30, a Naomi muszę przywieźć wcześniej. W pewnej chwili zobaczyłam, że na ławce pod szpitalem siedzi Piotr, mam szansę się go podpytać, chociaż trochę się boję. Trudno raz się żyje.
- Cześć Piotr!- powiedziałam radośnie.
- O hej Hana, co tak wcześnie? - zapytał uśmiechając się.
- Musiałam przywieźć Naomi, więc jestem wcześniej.
- Aha... Siadaj może masz ochotę pogadać?
- W sumie to chętnie- byłam strasznie zdenerwowana, nie wiedziałam jak mam zacząć.
- Ta twoja córka to już prawie dorosła kobieta, dzieciaki strasznie szybko rosną  no nie? - zapytał ni stąd, ni zowąd Piotr.
- Tak. Bardzo szybko, ale do dorosłości jeszcze trochę jej zostało ma dopiero 15 lat. Twoja Tosia też jest niczego sobie, bardzo zaradna dziewczynka.
- Oczywiście, że zaradna i piękna po tatusiu- zażartował- Ojciec Naomi jest pewnie z niej dumny, co?
Całkiem mnie zatkało, nie wiedziałam na początku co powiedzieć, ale stwierdziłam, że będę z nim szczera:
- W sumie to Naomi nie ma ojca- zaczęłam smutno- James był moim narzeczonym, jak miałam 19 lat to wpadliśmy, a zaraz przed ślubem zdradził mnie i zerwałam z nim nie mogłam być z mężczyzną, który wolał inną.
- Dupek- powiedział szeptem Piotr
- Słucham...? - zapytałam, bo wydawało mi się, że się przesłyszałam
- Mówię, że nie był ciebie wart. Miał tak wspaniałą kobietę przy boku a poszedł zabawiać się z inną. To musiał być jakiś idiota. - dodał.
- Wspaniałą powiadasz hmmm... a mama Tosi? - zapytałam z uśmiechem.
- Jakby ci to powiedzieć. Magda była moją dziewczyną, w sumie nie wiązałem z nią swojej przyszłości no ale cóż, stało się no i przyszła na świat Tosia, chciałem być dla niej ojcem, ale nie chciałem być z Magdą bo nic do niej nie czułem,a ona za dużo sobie wyobrażała. Potem wpadła w depresję i ... popełniła samobójstwo.- skończył Piotr.
Byłam w szoku, ale z drugiej strony cieszyłam się, że jest sam, może mam jakieś szanse.
- Przykro mi naprawdę.- odparłam
- Hana mogę ci coś zaproponować? - zapytał trochę nieśmiało.
- Zależy co, ale próbuj.- zaśmiałam się.
- Może miałabyś ochotę wyskoczyć do kina czy na kolację albo do kina i na kolację? - zapytał z szarmanckim uśmiechem.
Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę, już drugi raz tego dnia, może on też coś do mnie czuje...?
-  Doktor Gawryło zaprasza mnie na randkę, jakbym mogła się nie zgodzić.- uśmiechnęłam się do niego.
Zrobił się trochę czerwony i speszony ale opanował się szybko:
- Dzisiaj po dyżurze, tylko muszę kogoś załatwić do Tosi. - powiedział.
- Dobrze, ale do Tosi nie musisz nikogo załatwiać, Naomi na pewno chętnie się nią zajmie.
- Naprawdę? No to super, ja i tak kończę wcześniej to zawiozę małą do ciebie, a potem przyjadę z powrotem tutaj.- zaproponował Piotr.
- Dobra. A propo dyżuru to już jestem spóźniona, muszę lecieć pa- nie wiem czemu ale cmoknęłam go w policzek i poszłam. Jeszcze zdążyłam wysłać Naomi sms'a, że dzisiaj Tosia będzie u nas wieczorem .