wtorek, 15 października 2013

Wszystko się może zdarzyć...Cz.10

Dziękuję wam za 500 wyświetleń bloga jesteście super, tylko jakbyście jeszcze czasami jakiś komentarz zostawili to byłoby miło :) Zapraszam na kolejną część opowiadania.
A to piosenka z tego opo : Piosenka

************************
Z punktu widzenia Piotra:

-Tosiu wstawaj- próbowałem obudzić córkę.
-Tatusiu jeszcze chwilkę, proszę
-Czyli nie chcesz jechać z nami na wycieczkę, dobra pojedziemy sami - próbowałem podpuścić małą.
-A Naomi też jedzie prawda?
-Tak Naomi i ciocia Hana, przecież mówiłem ci wczoraj. A teraz wstawaj bo naprawdę się nie wyrobimy.
-Dobra już idę.
Szybko zjedliśmy śniadanie i popędziliśmy do auta. Kiedy dojechaliśmy pod blok dziewczyn już na nas czekały. Wsiadły do auta, moja ukochana oczywiście obok mnie a Naomi z Tosią z tyłu. Na powitanie dostałem słodkiego buziaka, a następnie ruszyliśmy w drogę.
-Ciepło się ubrałyście dziewczyny? -zapytałem z troską, było chłodno, ponieważ już późna jesień.
-Tak, a powiesz nam w końcu gdzie jedziemy? - nudziła Hana.
-A przecież mówiłem ci, że to niespodzianka.
-A ja na naszej pierwszej randce wspominałam, że nie lubię niespodzianek.
-No dobra, myślę, że dziewczynki się ucieszą bo jedziemy do... wesołego miasteczka.
-Jeeeeest!!! - usłyszałem z tyłu.
-I co może być? - zapytałem Hany
-Pewnie, super pomysł. Zawsze lubiłam jeździć do wesołego miasteczka. - uśmiechnęła się do mnie.
-No to się cieszę, a może coś pośpiewamy jak to na wycieczkach??? Co wy na to? - zapytałem
-Tak Piotr to świetny pomysł mama ślicznie śpiewa. - ucieszyła się Naomi.
-Nie przesadzaj młoda, ja nie będę śpiewać - oburzyła się.
-Oj nie bądź taka już coś znajdziemy - powiedziałem. Znalazłem w schowku jedną z moich ulubionych płyt i szybko sprawdziłem z tyłu czy jest tam ta piosenka, o której myślę... Jest! Włożyłem ją do radia i znalazłem numerek odpowiadający mojej piosence. Mówiła mi kiedyś, że to jej ulubiona piosenka więc zobaczymy. Poczekałem chwilę i jest:
- " This Romeo is bleeding
But you can't see his blood
It's nothing but some feelings..." - zacząłem śpiewać. Widziałem, że jest zdziwiona.
-Piotr, skąd ją masz ?- Pamiętałeś, dziękuję - powiedziała i zaczęła ze mną śpiewać akurat był refren:
- " And I will love you, baby - Always.
And I'll be there forever and a day - Always
I'll be there till the stars don't shine.
Till the heavens burst and the words don't rhyme
And I know when I die, you'll be on my mind
And I;ll love you always "- śpiewaliśmy razem, to było coś magicznego wiedziałem, że to co do siebie śpiewamy jest prawdą zarówno z mojej jak i jej strony. Gdy piosenka się skończyła uśmiechnęliśmy się do siebie i wszystko było jasne. 
-No to było niezłe powiem wam - stwierdziła Naomi.
-Jesteśmy po prostu zdolni - zaśmiała się Hana, a ja razem z nią.
W tak cudownej atmosferze  minęła nam podróż. Na miejscu kupiłem dziewczynkom karnety i rozdzieliliśmy się one poszły na karuzele a my spacerowaliśmy, aż zobaczyłem strzelnicę:
-Chodź ustrzelę ci jakiegoś misia co? - zaproponowałem
-Ok. Ale pod warunkiem, że ja tobie też
-Zgoda - powiedziałem i rozeszliśmy się na dwa końce strzelnicy. Niestety nie miałem szczęścia i ustrzeliłem tylko małe, pluszowe, uśmiechnięte serduszko. Myślałem, że Hana pewnie w ogóle nie dała rady ale cierpliwie czekałem. W końcu zobaczyłem, że idzie w moją stronę ktoś z takim samym serduszkiem jak moje tylko 10 razy większym. Okazało się, że to była Hana. Kiedy zobaczyła mnie z tym małym pluszakiem wybuchła śmiechem:
-Dlaczego się śmiejesz? - zapytałem
-Bo trochę mała ta nagroda - nadal się śmiała 
-Twoja znowu trochę za duża
-Oj nie wzburzaj się tak - powiedziała - No chodź tu do mnie - podeszła i pocałowała mnie namiętnie w usta- I co już lepiej?
-Tak znacznie chociaż... Nie - powiedziałem całując ją. Potem poszliśmy na watę cukrową i poszliśmy do auta czekać na dziewczynki. Przyszły tak jak się umówiliśmy i wyruszyliśmy w drogę powrotną. 
- Na którą jutro masz? - zapytałem Hany
-Na 10 a co ? 
-Ja na 12 może gdzieś wyskoczymy na jakąś kolację wieczorkiem ? 
-Chętnie, tylko nie bardzo późno bo pojutrze mam na 8.00. 
-Ja też . - powiedziałem. Przyjechaliśmy pod blok Hany, pożegnały się i wysiadły. Z Tosią wróciliśmy do domu i od razu położyliśmy się spać. Leżąc w łóżku myślałem, że w końcu trafiłem na kobietę swojego życia i, że chciałbym z nią być do końca życia. Niestety chyba jeszcze za wcześnie na takie deklaracje. Marząc o Hanie i naszej wspólnej przyszłości zasnąłem. 

KOMENTUJCIE, TO DLA MNIE BARDZO WAŻNE !!!

1 komentarz: