niedziela, 8 grudnia 2013

Nowe opowiadanie !!!

Część: 1
Piotr… Nie mogłam go zapomnieć. Byliśmy razem od liceum, nie widziałam poza nim świata. Byłam pewna, że jest to ten jedyny na całe życie.  Skończyliśmy studia medyczne, on został chirurgiem, ja ginekologiem. Mieliśmy już zapewnioną pracę w szpitalu, w którym odbywaliśmy staż.  Pewnego dnia zabrał mnie na spacer było cudownie, do momentu… W pewnej chwili zatrzymał się, staliśmy naprzeciwko siebie, patrzyliśmy sobie w oczy. Myślałam, że chce mnie pocałować, a on pogłaskał mnie po policzku, zobaczyłam, że jego oczy się świecą, tak jakby chciało mu się płakać. Przestraszyłam  się i zapytałam co się stało, powiedział, że musi wyjechać i  nie może powiedzieć gdzie i po co. Stwierdził, że nie może być ze mną i zmarnować mi życia. Oczywiście nie rozumiałam jego zachowania, jak on miałby mi zmarnować życie. Był dla mnie całym światem, kochałam go mieliśmy być razem na zawsze. Zostawił mnie samą w parku, miałam ochotę skoczyć z mostu albo coś w tym rodzaju. Byłam załamana, poszłam do domu, usiadłam na kanapie i rozbeczałam się jak dziecko. Minęło parę tygodni a ja dalej nie mogłam się pogodzić z tym rozstaniem. Dlaczego to zrobił? Nie powiedział, że już nic do mnie nie czuje widziałam w jego oczach, że jest to dla niego trudne. Wiedziałam też, że nigdy nie pokocham kogoś tak mocno. Zdecydowałam się na wyjazd do Afryki jako lekarz. Bez problemu przeszłam szkolenie i wyjechałam na rok.  Początki były dla mnie bardzo trudne, śmierć  tylu ludzi była dla mnie traumą. W tym czasie bardzo pomógł mi Arek, był już parę razy na takich wyjazdach. Po miesiącu było już lepiej. W ciągu trzech miesięcy Arek został moim najlepszym przyjacielem. Kiedy mieliśmy wolny czas spędzaliśmy go razem. Nigdy mu jednak nie opowiedziałam o Piotrze, chociaż śnił  mi się w nocy, myślałam o nim i bardzo tęskniłam. Arek był cudowny, ale nie mógł zastąpić Piotra, nikt nigdy go nie zastąpi tego byłam pewna. Wiedziałam, że mu się podobam parę razy próbował  mnie pocałować jednak ja nigdy nie uległam. Zbliżał się koniec wyjazdu (wyjazd się skrócił więc byliśmy tam przez 8 miesięcy) kiedy przyszedł do mnie  i powiedział , że mnie kocha i nie wyobraża sobie beze mnie życia. Ja też go kochałam, ale jak brata a nie ukochanego. Zaproponował mi żebym wróciła z nim do Warszawy i z nim zamieszkała. Może się to wydawać dziwne, ale zgodziłam się. Nie miałam nikogo, moi rodzice zginęli w wypadku kiedy miałam 19 lat. Był dla mnie ważny, więc chciałam żeby chociaż on był szczęśliwy.  Kiedy mu powiedziałam, że się zgadzam był wniebowzięty od razu zaczął mi wszystko opowiadać.  Ja w tym czasie udając, że go słucham wspominałam czasy w których z Piotrem planowałam wspólne mieszkanie. Miałam się do niego przeprowadzić jak zaczniemy pracę w szpitalu. Oddałabym wszystko żeby móc go znowu zobaczyć, przytulić, pocałować… . Pewnie już sobie kogoś znalazł. Minął rok od naszego rozstania, a moje serce nadal do niego należało i już zawsze będzie jego. Arek był wspaniałym mężczyznom, ale nie mogłabym się z nim związać na stałe. Właśnie siedzieliśmy w samolocie, Arek spał a ja dalej rozmyślałam wiadomo o kim…

W tym czasie Piotr:


Hana… Tak bardzo ją kocham, ale nie mogłem z nią wtedy być, nie chciałem żeby przeze mnie cierpiała. Dowiedziałem się, że jestem chory. Potrzebowałem przeszczepu serca. Wiedziałem, że z dnia na dzień będę słabszy aż w końcu umrę. Jedynym ratunkiem był wyjazd za granicę do kliniki i czekanie. Postanowiłem, że jeżeli przeżyję wrócę do mojej ukochanej. Nie mogłem przestać o niej myśleć, pojawiała się nawet w moich snach. Próbowałem się czegoś o niej dowiedzieć, czy pracuje w szpitalu, czy ma kogoś… Dotarła do mnie tylko informacja, że wyjechała do Afryki na rok. W sumie ucieszyłem się, ponieważ stwierdziłem, że przez rok uda mi się dojść do siebie. Oczywiście jeżeli będę miał przeszczep. Pewnego pięknego dnia do mojej Sali „wpadła” pielęgniarka i poinformowała mnie, że jest dla mnie serce i będę miał operacje!  Wszystko się udało więc mogłem szybciej wrócić do Polski. Zadzwoniłem do mojego przyjaciela Witka, który ze mną mieszkał. Ucieszył się z mojego telefonu. Dowiedziałem się, że nie mieszka już tam gdzie wcześniej. Teraz mieszka pod Warszawą i pracuje w szpitalu w Leśnej Górze. Podobno świetny szpital i cudowni ludzie. Okazało się też, że potrzebują chirurga. Przyjąłem propozycję bez zastanowienia. Potem pomyślałem o Hanie, ale stwierdziłem, że znajdę ją chociażbym musiał jechać po nią do Afryki.  Spakowałem się i pojechałem na lotnisko. Teraz siedziałem w samolocie i patrząc przez okno myślałem  wiadomo o kim…

sobota, 7 grudnia 2013

Pytanko

Chcielibyście żebym wrzuciła pierwszą część nowego opowiadania, myślę, że jest lepsze od tego :D A to zakończę za parę części.

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Wszystko się może zdarzyć...Cz.23

Cześć :D Dawno nie pisałam, ale postaram się to zmienić ;) Dziękuję za wszystkie komentarze i za wejścia, których się nazbierało już ponad 3000. A teraz zapraszam na kolejną część mojego opowiadania, które już powoli zamierzam kończyć.

************************
Z punktu widzenia Hany:

Kiedy Adam opowiedział mi wszystko co się ze mną działo, zamarłam. Nie mogłam w to uwierzyć, przecież ja  mogłam umrzeć ! Co ja gadam...to cud, że w ogóle przeżyłam tak poważną operację. Niby już wszystko było dobrze, a ja byłam w dołku. Łzy same napływały mi do oczu, nawet nie zauważyłam kiedy do sali wszedł Piotr.
-Hana co się stało ? - zapytał przestraszony
-Jak pojechaliście do domu to Adam wszystko mi opowiedział, o wypadku, o operacji... - nie byłam w stanie mówić.
-Ciiiii... Spokojnie, już jest wszystko dobrze - zbliżył się do mnie, a ja wtuliłam się w niego i zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Uspokoiłam się dopiero po jakiś 10 minutach.
 Mój ukochany siedział ze mną do wieczora, rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Od czasu do czasu przychodziły mi do głowy jakieś dziwne myśli, ale udawało mi się je odpychać. O 20.00 wygoniłam Piotra do domu, przecież dziewczynki nie mogły siedzieć tyle same. Codziennie mnie odwiedzali wszyscy w trójkę, a ja już nie mogłam się doczekać aż wrócę z nimi. Po tygodniowym pobycie w szpitalu wreszcie dostałam wymarzony wypis. Czekałam już ubrana i spakowana od godziny, a jego ciągle nie było. W końcu do sali wpadł Piotr.
-Kochanie przepraszam, ale były straszne korki i ... - tłumaczył się
-Nic się nie stało. Dobrze, że w ogóle przyjechałeś - uśmiechnęłam się.
-Jak mógłbym nie przyjechać, przez ten tydzień myślałem, że zwariuje - podszedł do mnie i pocałował mnie czule w usta - I stwierdziłem, że boję się sam spać
-To tak jak ja - powiedziałam i przytuliłam się do niego mocno.
Pozbieraliśmy moje torby i pojechaliśmy do domu. Dziewczynki zrobiły obiad i upiekły ciasto. Kiedy tak siedzieliśmy razem przy stole, rozmawialiśmy, mogłoby tak być już zawsze. Marzyłam jeszcze  o jakimś małym brzdącu, tylko nie wiem czy Piotr by chciał.
-O czym tak myślisz mamo ? - zapytała Naomi.
-O niczym, po prostu cieszę się, że Was mam - uśmiechnęłam się.
Po obiedzie, graliśmy w gry, a wieczorem obejrzeliśmy po raz setny Shreka.
-Dobra dziewczyny już 22.00 idziemy spać - stwierdziłam
-Ale mamo przecież jest weekend - protestowała Naomi.
-Nie ma żadnego "ale" mama jest zmęczona - wkroczył mój narzeczony.
-Masz rację, dobra Tosia idziemy. Dobranoc.
-Dobranoc  - odpowiedzieliśmy razem.
Stęskniłam się strasznie za Piotrem, przed wyjściem ze szpitala pytałam czy mogę i nie ma żadnych przeciwwskazań więc usiadłam mu na kolanach i zaczęłam całować go namiętnie. On pogłębił pocałunek, ale po chwili się oderwał.
-Hana... ty dopiero wyszłaś ze szpitala
-Wszystko dobrze, nie ma żadnych przeciwwskazań, no chyba, że nie chcesz - wiedziałam, że to zadziała.
Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni, delikatnie położył mnie na łóżku i zaczął całować ściągając mi koszulkę, a zaraz potem stanik. Całował mnie wszędzie, czułam się jak w niebie, ale nie chciałam żeby tylko mnie było przyjemnie. Zaczęłam odpinać guziki od jego koszuli i przewróciłam go na plecy tak, że teraz ja rządziłam. Ściągnęłam z niego koszulę i usiadłam na nim okrakiem. Całowałam jego tors, i równocześnie poruszałam się ocierając się o jego męskość. Widziałam, że był już na skraju więc odpięłam jego pasek. Teraz on przewrócił mnie na plecy, ściągnął ze mnie spodnie i bieliznę. Wszedł we mnie mocno, po chwili już leżeliśmy obok siebie wyrównując oddechy.
-Tęskniłem za tobą
-Ja za tobą też - przytuliłam się do niego i zasnęłam w jego ramionach.