poniedziałek, 13 października 2014

Wszystko się może zdarzyć... Cz.24

Wróciłam do mojego pierwszego opowiadania, skończę go (chociaż mam jeszcze parę pomysłów jak je kontynuować) i zacznę jakieś nowe lepsze :D

*********************
Z punktu widzenia Hany:

"Już jutro wracam do pracy, nareszcie ! Dwa tygodnie urlopu to totalnie nie dla mnie, ale mój wspaniały narzeczony się uparł i nie miałam nic do gadania. Ciekawe jaki jest ten nowy ginekolog... Krzysztof? Chyba tak ma na imię. Zaczął pracę zaraz po moim wypadku więc chyba już trochę zaznajomił się ze szpitalem" Z moich rozmyślań wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi:
-Cześć kochanie, już jestem ! - zawołał Piotr wchodząc do domu 
-Hej - odpowiedziałam uśmiechając się sama do siebie, że w końcu ktoś dotrzyma mi towarzystwa - Jak dobrze, że już jesteś - odparłam gdy zobaczyłam, że wchodzi do pokoju.
-Też się cieszę, że mogę spędzić z tobą sam na sam trochę czasu zanim wrócisz do pracy. A kiedy wracają dziewczynki ? - zapytał dosiadając się do mnie na kanapę. 
-Naomi dzwoniła i powiedziała, że bierze Tosię do siebie do szkoły na jakiś festyn czy coś w tym stylu, więc mamy czas do 19.
-Jest dopiero 13 więc mamy sporo czasu, teraz pytanie jak go spożytkujemy...- uśmiechnął się do mnie zalotnie i pocałował delikatnie w usta.  
-Piotr ! Czy ty myślisz tylko o jednym ? - zapytałam ze śmiechem odrywając się od niego.
-Cały czas o tobie…
-No już mi tak nie schlebiaj, ja mam inny pomysł. Może pójdziemy na spacer, jest taka ładna pogoda.
-Ładna pogoda ?! Zimno jak diabli, śnieg po kolana, a ty mówisz, że ładna pogoda, nie no trzymaj mnie
-To raczej normalne, że jest zimno i jest dużo śniegu mamy styczeń – usiadłam mu na kolanach i pocałowałam go namiętnie – Piotruś no chodź ze mną na spacer, chociaż na chwilę. Zrób to dla mnie. – zrobiłam „maślane’ oczy, a potem wtuliłam się w jego silne ramię.
-No jak tak ładnie prosisz to chyba nie mogę Ci odmówić, ale pod warunkiem, że potem będziemy leniuchować do wieczora.
-Kochany jesteś. Oczywiście się zgadzam, ale będziemy musieli przygotować kolację dla dziewczyn więc nie poleniuchujemy długo.
-Oj tam, na kolację zamówimy pizzę także możemy robić co Nam się podoba. – uśmiechnął się zadowolony ze swojego pomysłu – Wiem jestem genialny.
-Hahahaha, no jesteś, jesteś i za to Cię kocham.
-No dobra to zbieramy się bo im szybciej wyjdziemy, tym szybciej wrócimy.
-Teraz tak Ci się spieszy co ? – nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
-A żebyś wiedziała, bo mam plany na popołudnie. To znaczy my mamy plany.
-Doprawdy …? – znowu wybuchłam śmiechem, wiedziałam co mu chodzi po głowie.
Po 10 minutach byliśmy gotowi do wyjścia.
-To co gdzie chcesz iść ? – zapytał Piotr.
-Chodźmy do parku tam jest tak pięknie zimą.
-Ale park jest kawał drogi stąd. Zlituj się. – lamentował.
-Raptem 10 min. Dasz radę. Idziemy. – chwyciłam go za rękę i pociągnęłam do przodu.
-Zobaczysz jeszcze będziesz mnie prosić żebyśmy wracali.
-Zapomnij! – krzyknęłam i pobiegłam szczęśliwa do przodu wdychając świeże powietrze.

***********************
Z punktu widzenia Piotra:

Jaka ona jest cudowna. Nie mogę się na nią napatrzeć. Tak bardzo nie chciało mi się iść na ten spacer, ale nie umiem jej odmawiać. Biegła teraz przede mną jak mała dziewczynka przeskakując z nogi na nogę. Chciałem jak najszybciej wrócić do domu więc stwierdziłem, że odrobinę ją zniechęcę. Sięgnąłem po trochę śniegu i ulepiłem kulkę. Podbiegłem bliżej niej i kiedy byłem pewny, że trafię rzuciłem.
-Co to było ?! Piotr! – krzyczała z udawanym oburzeniem – Masz przechlapane. Ulepiła ogromną śnieżkę i zaczęła mnie gonić. Na moje szczęście jestem od niej szybszy, a na moje nieszczęście ona jest sprytniejsza.
-Ała! Boli! Ała, ała! Chyba skręciłam kostkę! – usłyszałem krzyk za plecami, odwróciłem się i zobaczyłem leżącą Hanę trzymającą się za kostkę. Od razu podbiegłem do niej, a ona wyciągnęła zza pleców śnieżkę i cisnęła mi nią prosto w twarz – Masz za swoje!
-Teraz to się doigrałaś ! – mówiłem ścierając śnieg z twarzy – Myślałem, że naprawdę sobie coś zrobiłaś.
-Zemsta jest bardzo słodka wiesz?
-Nawet nie wiesz jak dobrze wiem – powiedziałem po czym zgarnąłem ją w swoje ramiona i szukałem wzrokiem jakiejś zaspy śnieżnej. Znalazłem. Szybko pobiegłem i wrzuciłem ją do niej – Ty też jesteś słodka, cała w śniegu wiesz?
Próbowała być poważna, ale nie wytrzymała i wybuchła śmiechem.
-Jestem cała mokra! - krzyczała – Pomóż mi wstać.
-Jasne, ja Ci pomogę wstać, a ty mnie wciągniesz do tej zaspy. Radź sobie sama.
Na początku nie mogła się „dźwignąć” do góry, ale po chwili dała radę.
-To co gdzie teraz idziemy ? – zapytałem śmiejąc się.
-Do domu. Jest mi zimno i mokro !
-A może jeszcze się gdzieś przejdziemy no popatrz jaka ładna pogoda – podpuszczałem ją.
-HA HA HA  Bardzo śmieszne. – obróciła się i ruszyła w stronę domu. Uśmiechnąłem się pod nosem i podbiegłem do niej. Nie odezwała się tylko szła prosto, patrząc przed siebie.
-Będziesz się teraz do mnie nie odzywać ? – zapytałem
-Nie po prostu jest mi zimno.
Ściągnąłem swoją kurtkę i zarzuciłem na nią.
-Zwariowałeś? Przecież teraz to ty zmarzniesz. Będziesz chory.
-Na twoim punkcie już dawno zwariowałem, a poza tym to mi wcale nie jest zimno. – objąłem ją ramieniem i szliśmy przed siebie.
-Kocham cię. – odparła po chwili jak gdyby nigdy nic.
-Ja Ciebie też kocham. Jesteś dla mnie bardzo ważna. – odpowiedziałem.
Resztę drogi do domu spędziliśmy w ciszy co jakiś czas uśmiechając się do siebie.

-Zrobiłem herbatę z cytryną, zagrzejesz się trochę – powiedziałem widząc, że moja Królowa Śniegu wyszła przebrana z łazienki.
-Świetnie – uśmiechnęła się – Może włączymy jakiś film i poprzytulamy się hmm?
-Ale wiesz, że te dwie czynności się nie kleją ze sobą. Ja myślę, że lepiej będzie jak się położymy w sypialni i pogadamy.
-Hahahaha koniecznie w sypialni tak ? No ale jak już Ci obiecałam, że będzie po twojemu to chodź porozmawiamy – powiedziała wyraźnie akcentując ostatnie słowo.
Leżeliśmy, rozmawialiśmy o wspólnej przyszłości, marzyliśmy o małym domku dla Naszej rodzinki.
-Wiesz – zacząłem patrząc na Hanę – Gdyby ktoś rok temu powiedział mi, że w ciągu paru miesięcy zyskam tak cudowną kobietę ze wspaniałą córką, że zamieszkamy razem i będziemy tak bardzo szczęśliwi to wyśmiałbym go i postukałbym się po głowie. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Was mam. – przytuliłem ją i pocałowałem.
-Piotr, wiesz, że mam dokładnie tak samo. Mam dziwne przeczucie, że mamy za dużo szczęścia.
-Hej co ty gadasz ? Kotku jest cudownie nie może być lepiej, limit nieszczęść w Naszym życiu został wyczerpany. – powiedziałem i pocałowałem ją czule, stwierdziłem, że muszę odgonić te okropne myśli od niej. Włożyłem ręce pod jej koszulkę i delikatnie zacząłem kreślić palcami kółka na plecach. Nie protestowała więc  zdjąłem z niej górną część garderoby i całowałem każdy fragment jej ciała. Tak bardzo mnie podniecała. Moja narzeczona. Nadal nie mogłem w to uwierzyć.
Po chwili kolejne części garderoby lądowały naokoło łóżka. Wszedłem w nią delikatnie i już po chwili leżeliśmy wtuleni w siebie wyrównując oddechy.
-Obiecaj mi, że nigdy mnie nie zostawisz – powiedziała wtulając się w mój tors.
-Nigdy, przenigdy Cię nie zostawię, Was nie zostawię. – pocałowałem ją w czoło. – A tak w ogóle to jest trochę nierówno trzy dziewczyny i jeden facet, nie sądzisz?
- Piotr czy ty mi właśnie zasugerowałeś, że chciałbyś mieć ze mną dziecko ? – spytała z niedowierzaniem.
- No fajnie by było mieć takiego małego szkraba. Miałbym się z kim bawić samochodzikami… - rozmarzyłem się.
-A jak byłaby dziewczynka to co? – zapytała śmiejąc się.
-No to byłbym już na przegranej pozycji. – powiedziałem śmiertelnie poważnie, a tuż po chwili oboje wybuchliśmy śmiechem.
-Cudownie się tu leży i nic nie robi, ale zaraz będą dziewczynki, a nie chcę żeby zastały nas leżących w łóżku. W dodatku nago. – oznajmiła.
-Masz rację wstajemy. Jest już 18.40 więc zamówię tą pizzę, dojedzie akurat jak przyjdą.
-Dobra to do roboty.
Wyrobiliśmy się idealnie. Chwilę przed dziewczynami przyjechała pizza. Po kolacji usiedliśmy razem na sofie i rozmawialiśmy:
-I jak tam na tym festynie. Dobrze się bawiłyście ? – zapytałem.
-Było świetnie tatusiu. Naomi kupiła mi taką ogromną watę cukrową i tańczyłyśmy. – opowiadała Tosia.
-Dziękuję Ci bardzo, że tak zajmujesz się Tosią, jesteś idealną starszą siostrą – odparłem w stronę Naomi.
-Nie ma za co, to dla mnie przyjemność. Zawsze chciałam mieć rodzeństwo i w końcu moje marzenie się spełniło. A wy co robiliście przez cały dzień?
-Byliśmy w parku na spacerze – uśmiechnąłem się do Hany – A potem odpoczywaliśmy w domu.
-Jutro wracam do pracy, więc dzisiaj zrobiliśmy sobie mega luźny dzień – powiedziała Hana.
-Pewnie już wszyscy się za tobą stęsknili mamo.
-No pewnie, że się stęsknili wszyscy o nią pytali – oznajmiłem.
-Ok. Do mycia dziewczyny i Dobranoc. – moja narzeczona bardzo konkretnie poinformowała Nasze córki.
-No to lecimy. Dobranoc – odpowiedziała Naomi.
-Dobranoc – powtórzyła młodsza.

-Do jutra. 

Taka sobie część. Następna będzie lepsza obiecuję, ta jest taka jakaś nie ten tego ;) Chciałam bardzo podziękować moim dziewczynom, które zmotywowały mnie do kontynuowania opowiadania. A.A.K. DZIĘKUJĘ <3 :*

sobota, 11 października 2014

PYTANIE

Naszła mnie nie mała ochota, żeby kontynuować moje pierwsze opowiadanie. Bardzo długo mnie tu nie było więc mam pytanie, mianowicie: Czy ktoś jeszcze tutaj czasami zagląda i czy jest sens żebym pisała dalej ? :D
Pozdrawiam.

niedziela, 8 grudnia 2013

Nowe opowiadanie !!!

Część: 1
Piotr… Nie mogłam go zapomnieć. Byliśmy razem od liceum, nie widziałam poza nim świata. Byłam pewna, że jest to ten jedyny na całe życie.  Skończyliśmy studia medyczne, on został chirurgiem, ja ginekologiem. Mieliśmy już zapewnioną pracę w szpitalu, w którym odbywaliśmy staż.  Pewnego dnia zabrał mnie na spacer było cudownie, do momentu… W pewnej chwili zatrzymał się, staliśmy naprzeciwko siebie, patrzyliśmy sobie w oczy. Myślałam, że chce mnie pocałować, a on pogłaskał mnie po policzku, zobaczyłam, że jego oczy się świecą, tak jakby chciało mu się płakać. Przestraszyłam  się i zapytałam co się stało, powiedział, że musi wyjechać i  nie może powiedzieć gdzie i po co. Stwierdził, że nie może być ze mną i zmarnować mi życia. Oczywiście nie rozumiałam jego zachowania, jak on miałby mi zmarnować życie. Był dla mnie całym światem, kochałam go mieliśmy być razem na zawsze. Zostawił mnie samą w parku, miałam ochotę skoczyć z mostu albo coś w tym rodzaju. Byłam załamana, poszłam do domu, usiadłam na kanapie i rozbeczałam się jak dziecko. Minęło parę tygodni a ja dalej nie mogłam się pogodzić z tym rozstaniem. Dlaczego to zrobił? Nie powiedział, że już nic do mnie nie czuje widziałam w jego oczach, że jest to dla niego trudne. Wiedziałam też, że nigdy nie pokocham kogoś tak mocno. Zdecydowałam się na wyjazd do Afryki jako lekarz. Bez problemu przeszłam szkolenie i wyjechałam na rok.  Początki były dla mnie bardzo trudne, śmierć  tylu ludzi była dla mnie traumą. W tym czasie bardzo pomógł mi Arek, był już parę razy na takich wyjazdach. Po miesiącu było już lepiej. W ciągu trzech miesięcy Arek został moim najlepszym przyjacielem. Kiedy mieliśmy wolny czas spędzaliśmy go razem. Nigdy mu jednak nie opowiedziałam o Piotrze, chociaż śnił  mi się w nocy, myślałam o nim i bardzo tęskniłam. Arek był cudowny, ale nie mógł zastąpić Piotra, nikt nigdy go nie zastąpi tego byłam pewna. Wiedziałam, że mu się podobam parę razy próbował  mnie pocałować jednak ja nigdy nie uległam. Zbliżał się koniec wyjazdu (wyjazd się skrócił więc byliśmy tam przez 8 miesięcy) kiedy przyszedł do mnie  i powiedział , że mnie kocha i nie wyobraża sobie beze mnie życia. Ja też go kochałam, ale jak brata a nie ukochanego. Zaproponował mi żebym wróciła z nim do Warszawy i z nim zamieszkała. Może się to wydawać dziwne, ale zgodziłam się. Nie miałam nikogo, moi rodzice zginęli w wypadku kiedy miałam 19 lat. Był dla mnie ważny, więc chciałam żeby chociaż on był szczęśliwy.  Kiedy mu powiedziałam, że się zgadzam był wniebowzięty od razu zaczął mi wszystko opowiadać.  Ja w tym czasie udając, że go słucham wspominałam czasy w których z Piotrem planowałam wspólne mieszkanie. Miałam się do niego przeprowadzić jak zaczniemy pracę w szpitalu. Oddałabym wszystko żeby móc go znowu zobaczyć, przytulić, pocałować… . Pewnie już sobie kogoś znalazł. Minął rok od naszego rozstania, a moje serce nadal do niego należało i już zawsze będzie jego. Arek był wspaniałym mężczyznom, ale nie mogłabym się z nim związać na stałe. Właśnie siedzieliśmy w samolocie, Arek spał a ja dalej rozmyślałam wiadomo o kim…

W tym czasie Piotr:


Hana… Tak bardzo ją kocham, ale nie mogłem z nią wtedy być, nie chciałem żeby przeze mnie cierpiała. Dowiedziałem się, że jestem chory. Potrzebowałem przeszczepu serca. Wiedziałem, że z dnia na dzień będę słabszy aż w końcu umrę. Jedynym ratunkiem był wyjazd za granicę do kliniki i czekanie. Postanowiłem, że jeżeli przeżyję wrócę do mojej ukochanej. Nie mogłem przestać o niej myśleć, pojawiała się nawet w moich snach. Próbowałem się czegoś o niej dowiedzieć, czy pracuje w szpitalu, czy ma kogoś… Dotarła do mnie tylko informacja, że wyjechała do Afryki na rok. W sumie ucieszyłem się, ponieważ stwierdziłem, że przez rok uda mi się dojść do siebie. Oczywiście jeżeli będę miał przeszczep. Pewnego pięknego dnia do mojej Sali „wpadła” pielęgniarka i poinformowała mnie, że jest dla mnie serce i będę miał operacje!  Wszystko się udało więc mogłem szybciej wrócić do Polski. Zadzwoniłem do mojego przyjaciela Witka, który ze mną mieszkał. Ucieszył się z mojego telefonu. Dowiedziałem się, że nie mieszka już tam gdzie wcześniej. Teraz mieszka pod Warszawą i pracuje w szpitalu w Leśnej Górze. Podobno świetny szpital i cudowni ludzie. Okazało się też, że potrzebują chirurga. Przyjąłem propozycję bez zastanowienia. Potem pomyślałem o Hanie, ale stwierdziłem, że znajdę ją chociażbym musiał jechać po nią do Afryki.  Spakowałem się i pojechałem na lotnisko. Teraz siedziałem w samolocie i patrząc przez okno myślałem  wiadomo o kim…

sobota, 7 grudnia 2013

Pytanko

Chcielibyście żebym wrzuciła pierwszą część nowego opowiadania, myślę, że jest lepsze od tego :D A to zakończę za parę części.

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Wszystko się może zdarzyć...Cz.23

Cześć :D Dawno nie pisałam, ale postaram się to zmienić ;) Dziękuję za wszystkie komentarze i za wejścia, których się nazbierało już ponad 3000. A teraz zapraszam na kolejną część mojego opowiadania, które już powoli zamierzam kończyć.

************************
Z punktu widzenia Hany:

Kiedy Adam opowiedział mi wszystko co się ze mną działo, zamarłam. Nie mogłam w to uwierzyć, przecież ja  mogłam umrzeć ! Co ja gadam...to cud, że w ogóle przeżyłam tak poważną operację. Niby już wszystko było dobrze, a ja byłam w dołku. Łzy same napływały mi do oczu, nawet nie zauważyłam kiedy do sali wszedł Piotr.
-Hana co się stało ? - zapytał przestraszony
-Jak pojechaliście do domu to Adam wszystko mi opowiedział, o wypadku, o operacji... - nie byłam w stanie mówić.
-Ciiiii... Spokojnie, już jest wszystko dobrze - zbliżył się do mnie, a ja wtuliłam się w niego i zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Uspokoiłam się dopiero po jakiś 10 minutach.
 Mój ukochany siedział ze mną do wieczora, rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Od czasu do czasu przychodziły mi do głowy jakieś dziwne myśli, ale udawało mi się je odpychać. O 20.00 wygoniłam Piotra do domu, przecież dziewczynki nie mogły siedzieć tyle same. Codziennie mnie odwiedzali wszyscy w trójkę, a ja już nie mogłam się doczekać aż wrócę z nimi. Po tygodniowym pobycie w szpitalu wreszcie dostałam wymarzony wypis. Czekałam już ubrana i spakowana od godziny, a jego ciągle nie było. W końcu do sali wpadł Piotr.
-Kochanie przepraszam, ale były straszne korki i ... - tłumaczył się
-Nic się nie stało. Dobrze, że w ogóle przyjechałeś - uśmiechnęłam się.
-Jak mógłbym nie przyjechać, przez ten tydzień myślałem, że zwariuje - podszedł do mnie i pocałował mnie czule w usta - I stwierdziłem, że boję się sam spać
-To tak jak ja - powiedziałam i przytuliłam się do niego mocno.
Pozbieraliśmy moje torby i pojechaliśmy do domu. Dziewczynki zrobiły obiad i upiekły ciasto. Kiedy tak siedzieliśmy razem przy stole, rozmawialiśmy, mogłoby tak być już zawsze. Marzyłam jeszcze  o jakimś małym brzdącu, tylko nie wiem czy Piotr by chciał.
-O czym tak myślisz mamo ? - zapytała Naomi.
-O niczym, po prostu cieszę się, że Was mam - uśmiechnęłam się.
Po obiedzie, graliśmy w gry, a wieczorem obejrzeliśmy po raz setny Shreka.
-Dobra dziewczyny już 22.00 idziemy spać - stwierdziłam
-Ale mamo przecież jest weekend - protestowała Naomi.
-Nie ma żadnego "ale" mama jest zmęczona - wkroczył mój narzeczony.
-Masz rację, dobra Tosia idziemy. Dobranoc.
-Dobranoc  - odpowiedzieliśmy razem.
Stęskniłam się strasznie za Piotrem, przed wyjściem ze szpitala pytałam czy mogę i nie ma żadnych przeciwwskazań więc usiadłam mu na kolanach i zaczęłam całować go namiętnie. On pogłębił pocałunek, ale po chwili się oderwał.
-Hana... ty dopiero wyszłaś ze szpitala
-Wszystko dobrze, nie ma żadnych przeciwwskazań, no chyba, że nie chcesz - wiedziałam, że to zadziała.
Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni, delikatnie położył mnie na łóżku i zaczął całować ściągając mi koszulkę, a zaraz potem stanik. Całował mnie wszędzie, czułam się jak w niebie, ale nie chciałam żeby tylko mnie było przyjemnie. Zaczęłam odpinać guziki od jego koszuli i przewróciłam go na plecy tak, że teraz ja rządziłam. Ściągnęłam z niego koszulę i usiadłam na nim okrakiem. Całowałam jego tors, i równocześnie poruszałam się ocierając się o jego męskość. Widziałam, że był już na skraju więc odpięłam jego pasek. Teraz on przewrócił mnie na plecy, ściągnął ze mnie spodnie i bieliznę. Wszedł we mnie mocno, po chwili już leżeliśmy obok siebie wyrównując oddechy.
-Tęskniłem za tobą
-Ja za tobą też - przytuliłam się do niego i zasnęłam w jego ramionach.

niedziela, 24 listopada 2013

Wszystko się może zdarzyć...Cz.22

Hejka :D Długo nie pisałam, ale niestety w szkole mam masakrę i nie wyrabiam się. Trochę krótka będzie dzisiaj część, ale obiecuję, że się jakoś zrehabilituje :)

************************
Z punktu widzenia Piotra:

Poczułem jak ktoś głaska moją głowę. Podniosłem ją i zorientowałem się, że zasnąłem praktycznie leżąc na Hanie. Popatrzyłem na nią i uśmiechnąłem się szeroko. Miała otwarte oczy i uśmiechała się do mnie.
-Hej - powiedziała cicho.
-Cześć, kochanie tak się martwiłem, bałem się, że... - głos mi się zawiesił.
-Ciiiiii... -podniosła powoli rękę i dotknęła mojego policzka - Kocham Cię, wiesz?
-Ja Ciebie też - chwyciłem jej dłoń i pocałowałem.W pewnym momencie rozległ się huk, kompletnie zapomnieliśmy o Naomi, która spała sobie najlepsze na krześle. Odwróciłem się i zobaczyłem ją leżącą na podłodze. Zaczęliśmy się śmiać.
-Fajnie wy się śmiejecie, a ja? - zapytała z udawanym oburzeniem
-No chodź - podałem jej rękę - a wyspałaś się chociaż ?
-Tak, nie ma to jak wygodne krzesło. A dlaczego mnie nie obudziłeś jak mama się ocknęła ?
-Bo ja też wtedy spałem.
-Nieważne, ważne, że już z nami jesteś - powiedziała i pocałowała Hanę w policzek.
-Ja też się cieszę córeczko, ale może jedźcie do domu, przecież musicie się zająć Tosią.
-Pierwsze to ja muszę zajść po lekarza, żeby cię zbadał i sprawdził czy wszystko w porządku.
-Piotr, wszystko jest w jak najlepszym porządku. Dobrze się czuję, tylko trochę boli mnie brzuch -odparła.
-Nie dziwię się, przecież miałaś operację.
-A co mi się w ogóle stało ? -zapytała.
W tym momencie do sali wszedł Adam.
-Hana? Ty się obudziłaś? Już?
-Tak, a co w tym takiego dziwnego ? Musiałam beze mnie oni nie dali by sobie rady - uśmiechnęła się wskazując na mnie i Naomi.
-Nie wnikam już dlaczego mnie nie zawołaliście, ale teraz muszę cię zbadać.
-To my pojedziemy do domu, odświeżymy się i przyjadę do ciebie - powiedziałem.
-Ekhem... PrzyjedzieMY. Nie zapominaj - uśmiechnęła się młoda.
-Jeszcze zobaczymy. Dobra to lecimy, pa - pocałowałem Hanę na pożegnanie i wyszliśmy ze szpitala.
Droga do domu minęła nam szybko. Podziękowałem naszej sąsiadce za opiekę nad Tosią i poszedłem pod prysznic. Byłem tak szczęśliwy, że się wybudziła. To jest jakiś cud, po tak poważnej operacji. Przebrałem się, zjedliśmy z dziewczynkami śniadanie i pojechałem z powrotem do szpitala. Naomi musiała zostać z Tosią, z czego nie była zadowolona ale udało mi się ją przekupić. Droga do szpitala strasznie mi się ciągła, chciałem być z moją ukochaną cały czas. Kiedy wszedłem do sali, w której leżała zamarłem.

KOMENTUJCIE!!!

.

Różności :D

Hej, przepraszam, że długo nie dodaję opowiadanie, ale mam taki kocioł w szkole, że już nie daję rady. Next pojawi się dzisiaj wieczorem albo jutro :) A teraz mam dla Was trzy informacje:

Pierwsza to taka, że nasi kochani aktorzy są nominowani do Telekamer (pewnie już wiecie :D ), mianowicie p. Kamilla Baar i p.Marek Bukowski, żeby na nich zagłosować trzeba wysłać sms'a na nr 7265 o treści:
- na p. Kamillę: TK.A1
- na p. Marka: TK.B2
GŁOSUJCIE !!!

Druga jest taka, że chciałabym Was zaprosić na stronę: Fanpage p. Kamilli Baar.

Trzecia. Jutro o godz. 20.20 na TVP1 będzie można zobaczyć p. Kamillę w spektaklu "Dawne grzechy".

Dzięki za wejścia na bloga i komentarze. Powiem Wam, że będę kończyć już to opowiadanie bo mam w planach  nowe (myślę, że ciekawsze) :D

A na poprawienie humoru nasza piękna p. Kamilla ♥