Wróciłam do mojego pierwszego opowiadania, skończę go (chociaż mam
jeszcze parę pomysłów jak je kontynuować) i zacznę jakieś nowe lepsze :D
*********************
Z punktu widzenia Hany:
"Już jutro wracam do pracy, nareszcie
! Dwa tygodnie urlopu to totalnie nie dla mnie, ale mój wspaniały narzeczony
się uparł i nie miałam nic do gadania. Ciekawe jaki jest ten nowy ginekolog...
Krzysztof? Chyba tak ma na imię. Zaczął pracę zaraz po moim wypadku więc chyba
już trochę zaznajomił się ze szpitalem" Z moich rozmyślań wyrwał mnie
dźwięk otwieranych drzwi:
-Cześć kochanie, już jestem ! - zawołał
Piotr wchodząc do domu
-Hej - odpowiedziałam uśmiechając się sama
do siebie, że w końcu ktoś dotrzyma mi towarzystwa - Jak dobrze, że już jesteś
- odparłam gdy zobaczyłam, że wchodzi do pokoju.
-Też się cieszę, że mogę spędzić z tobą
sam na sam trochę czasu zanim wrócisz do pracy. A kiedy wracają dziewczynki ? -
zapytał dosiadając się do mnie na kanapę.
-Naomi dzwoniła i powiedziała, że bierze
Tosię do siebie do szkoły na jakiś festyn czy coś w tym stylu, więc mamy czas
do 19.
-Jest dopiero 13 więc mamy sporo czasu,
teraz pytanie jak go spożytkujemy...- uśmiechnął się do mnie zalotnie i
pocałował delikatnie w usta.
-Piotr ! Czy ty myślisz tylko o jednym ? -
zapytałam ze śmiechem odrywając się od niego.
-Cały czas o tobie…
-No już mi tak nie schlebiaj, ja mam inny
pomysł. Może pójdziemy na spacer, jest taka ładna pogoda.
-Ładna pogoda ?! Zimno jak diabli, śnieg
po kolana, a ty mówisz, że ładna pogoda, nie no trzymaj mnie
-To raczej normalne, że jest zimno i jest
dużo śniegu mamy styczeń – usiadłam mu na kolanach i pocałowałam go namiętnie –
Piotruś no chodź ze mną na spacer, chociaż na chwilę. Zrób to dla mnie. –
zrobiłam „maślane’ oczy, a potem wtuliłam się w jego silne ramię.
-No jak tak ładnie prosisz to chyba nie
mogę Ci odmówić, ale pod warunkiem, że potem będziemy leniuchować do wieczora.
-Kochany jesteś. Oczywiście się zgadzam,
ale będziemy musieli przygotować kolację dla dziewczyn więc nie poleniuchujemy długo.
-Oj tam, na kolację zamówimy pizzę także
możemy robić co Nam się podoba. – uśmiechnął się zadowolony ze swojego pomysłu
– Wiem jestem genialny.
-Hahahaha, no jesteś, jesteś i za to Cię
kocham.
-No dobra to zbieramy się bo im szybciej
wyjdziemy, tym szybciej wrócimy.
-Teraz tak Ci się spieszy co ? – nie
mogłam powstrzymać się od śmiechu.
-A żebyś wiedziała, bo mam plany na
popołudnie. To znaczy my mamy plany.
-Doprawdy …? – znowu wybuchłam śmiechem,
wiedziałam co mu chodzi po głowie.
Po 10 minutach byliśmy gotowi do wyjścia.
-To co gdzie chcesz iść ? – zapytał Piotr.
-Chodźmy do parku tam jest tak pięknie
zimą.
-Ale park jest kawał drogi stąd. Zlituj
się. – lamentował.
-Raptem 10 min. Dasz radę. Idziemy. –
chwyciłam go za rękę i pociągnęłam do przodu.
-Zobaczysz jeszcze będziesz mnie prosić
żebyśmy wracali.
-Zapomnij! – krzyknęłam i pobiegłam szczęśliwa
do przodu wdychając świeże powietrze.
***********************
Z punktu widzenia Piotra:
Jaka ona jest cudowna. Nie mogę się na nią
napatrzeć. Tak bardzo nie chciało mi się iść na ten spacer, ale nie umiem jej
odmawiać. Biegła teraz przede mną jak mała dziewczynka przeskakując z nogi na
nogę. Chciałem jak najszybciej wrócić do domu więc stwierdziłem, że odrobinę ją
zniechęcę. Sięgnąłem po trochę śniegu i ulepiłem kulkę. Podbiegłem bliżej niej
i kiedy byłem pewny, że trafię rzuciłem.
-Co to było ?! Piotr! – krzyczała z
udawanym oburzeniem – Masz przechlapane. Ulepiła ogromną śnieżkę i zaczęła mnie
gonić. Na moje szczęście jestem od niej szybszy, a na moje nieszczęście ona jest
sprytniejsza.
-Ała! Boli! Ała, ała! Chyba skręciłam
kostkę! – usłyszałem krzyk za plecami, odwróciłem się i zobaczyłem leżącą Hanę
trzymającą się za kostkę. Od razu podbiegłem do niej, a ona wyciągnęła zza
pleców śnieżkę i cisnęła mi nią prosto w twarz – Masz za swoje!
-Teraz to się doigrałaś ! – mówiłem
ścierając śnieg z twarzy – Myślałem, że naprawdę sobie coś zrobiłaś.
-Zemsta jest bardzo słodka wiesz?
-Nawet nie wiesz jak dobrze wiem –
powiedziałem po czym zgarnąłem ją w swoje ramiona i szukałem wzrokiem jakiejś
zaspy śnieżnej. Znalazłem. Szybko pobiegłem i wrzuciłem ją do niej – Ty też
jesteś słodka, cała w śniegu wiesz?
Próbowała być poważna, ale nie wytrzymała
i wybuchła śmiechem.
-Jestem cała mokra! - krzyczała – Pomóż mi
wstać.
-Jasne, ja Ci pomogę wstać, a ty mnie
wciągniesz do tej zaspy. Radź sobie sama.
Na początku nie mogła się „dźwignąć” do
góry, ale po chwili dała radę.
-To co gdzie teraz idziemy ? – zapytałem
śmiejąc się.
-Do domu. Jest mi zimno i mokro !
-A może jeszcze się gdzieś przejdziemy no
popatrz jaka ładna pogoda – podpuszczałem ją.
-HA HA HA
Bardzo śmieszne. – obróciła się i ruszyła w stronę domu. Uśmiechnąłem
się pod nosem i podbiegłem do niej. Nie odezwała się tylko szła prosto, patrząc
przed siebie.
-Będziesz się teraz do mnie nie odzywać ?
– zapytałem
-Nie po prostu jest mi zimno.
Ściągnąłem swoją kurtkę i zarzuciłem na
nią.
-Zwariowałeś? Przecież teraz to ty
zmarzniesz. Będziesz chory.
-Na twoim punkcie już dawno zwariowałem, a
poza tym to mi wcale nie jest zimno. – objąłem ją ramieniem i szliśmy przed
siebie.
-Kocham cię. – odparła po chwili jak gdyby
nigdy nic.
-Ja Ciebie też kocham. Jesteś dla mnie
bardzo ważna. – odpowiedziałem.
Resztę drogi do domu spędziliśmy w ciszy
co jakiś czas uśmiechając się do siebie.
-Zrobiłem herbatę z cytryną, zagrzejesz
się trochę – powiedziałem widząc, że moja Królowa Śniegu wyszła przebrana z
łazienki.
-Świetnie – uśmiechnęła się – Może włączymy
jakiś film i poprzytulamy się hmm?
-Ale wiesz, że te dwie czynności się nie
kleją ze sobą. Ja myślę, że lepiej będzie jak się położymy w sypialni i
pogadamy.
-Hahahaha koniecznie w sypialni tak ? No
ale jak już Ci obiecałam, że będzie po twojemu to chodź porozmawiamy – powiedziała
wyraźnie akcentując ostatnie słowo.
Leżeliśmy, rozmawialiśmy o wspólnej
przyszłości, marzyliśmy o małym domku dla Naszej rodzinki.
-Wiesz – zacząłem patrząc na Hanę – Gdyby ktoś
rok temu powiedział mi, że w ciągu paru miesięcy zyskam tak cudowną kobietę ze
wspaniałą córką, że zamieszkamy razem i będziemy tak bardzo szczęśliwi to
wyśmiałbym go i postukałbym się po głowie. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że
Was mam. – przytuliłem ją i pocałowałem.
-Piotr, wiesz, że mam dokładnie tak samo.
Mam dziwne przeczucie, że mamy za dużo szczęścia.
-Hej co ty gadasz ? Kotku jest cudownie
nie może być lepiej, limit nieszczęść w Naszym życiu został wyczerpany. –
powiedziałem i pocałowałem ją czule, stwierdziłem, że muszę odgonić te okropne
myśli od niej. Włożyłem ręce pod jej koszulkę i delikatnie zacząłem kreślić
palcami kółka na plecach. Nie protestowała więc
zdjąłem z niej górną część garderoby i całowałem każdy fragment jej
ciała. Tak bardzo mnie podniecała. Moja narzeczona. Nadal nie mogłem w to
uwierzyć.
Po chwili kolejne części garderoby
lądowały naokoło łóżka. Wszedłem w nią delikatnie i już po chwili leżeliśmy
wtuleni w siebie wyrównując oddechy.
-Obiecaj mi, że nigdy mnie nie zostawisz –
powiedziała wtulając się w mój tors.
-Nigdy, przenigdy Cię nie zostawię, Was
nie zostawię. – pocałowałem ją w czoło. – A tak w ogóle to jest trochę nierówno
trzy dziewczyny i jeden facet, nie sądzisz?
- Piotr czy ty mi właśnie zasugerowałeś,
że chciałbyś mieć ze mną dziecko ? – spytała z niedowierzaniem.
- No fajnie by było mieć takiego małego
szkraba. Miałbym się z kim bawić samochodzikami… - rozmarzyłem się.
-A jak byłaby dziewczynka to co? –
zapytała śmiejąc się.
-No to byłbym już na przegranej pozycji. –
powiedziałem śmiertelnie poważnie, a tuż po chwili oboje wybuchliśmy śmiechem.
-Cudownie się tu leży i nic nie robi, ale
zaraz będą dziewczynki, a nie chcę żeby zastały nas leżących w łóżku. W dodatku
nago. – oznajmiła.
-Masz rację wstajemy. Jest już 18.40 więc
zamówię tą pizzę, dojedzie akurat jak przyjdą.
-Dobra to do roboty.
Wyrobiliśmy się idealnie. Chwilę przed dziewczynami
przyjechała pizza. Po kolacji usiedliśmy razem na sofie i rozmawialiśmy:
-I jak tam na tym festynie. Dobrze się
bawiłyście ? – zapytałem.
-Było świetnie tatusiu. Naomi kupiła mi
taką ogromną watę cukrową i tańczyłyśmy. – opowiadała Tosia.
-Dziękuję Ci bardzo, że tak zajmujesz się
Tosią, jesteś idealną starszą siostrą – odparłem w stronę Naomi.
-Nie ma za co, to dla mnie przyjemność. Zawsze
chciałam mieć rodzeństwo i w końcu moje marzenie się spełniło. A wy co
robiliście przez cały dzień?
-Byliśmy w parku na spacerze –
uśmiechnąłem się do Hany – A potem odpoczywaliśmy w domu.
-Jutro wracam do pracy, więc dzisiaj
zrobiliśmy sobie mega luźny dzień – powiedziała Hana.
-Pewnie już wszyscy się za tobą stęsknili
mamo.
-No pewnie, że się stęsknili wszyscy o nią
pytali – oznajmiłem.
-Ok. Do mycia dziewczyny i Dobranoc. –
moja narzeczona bardzo konkretnie poinformowała Nasze córki.
-No to lecimy. Dobranoc – odpowiedziała Naomi.
-Dobranoc – powtórzyła młodsza.
-Do jutra.
Taka sobie część. Następna będzie lepsza obiecuję, ta jest taka jakaś nie ten tego ;) Chciałam bardzo podziękować moim dziewczynom, które zmotywowały mnie do kontynuowania opowiadania. A.A.K. DZIĘKUJĘ <3 :*
J!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Mega się cieszę!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Częściej będę motywować! Mój lektorze! <3 Złowieszcze przeczucia Hany-uwielbiam! :D
OdpowiedzUsuńHahaha Agnes ♥ Ja lektor zawsze, forever, always ♥♥♥
OdpowiedzUsuńAaaa!!!! Cudowne!!! <3 Baardzo się cieszę, że dalej piszesz!!! <3 :* czekam na kolejną część. :D I oczywiście możesz liczyć na dalszą motywację z naszej strony!!!! <33
OdpowiedzUsuńFajnie że wróciłaś i piszesz dalej. Czekam na next
OdpowiedzUsuńCzekam na next
OdpowiedzUsuńNext plis
OdpowiedzUsuńdobrze, że wróciłas ! :) czekałaaam.
OdpowiedzUsuńzapraszam również na moje opo, nowa częśc juz czeka ;)
http://opowiadaniabyalex.blogspot.com/
next plis
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz next:-) :-) :-)
OdpowiedzUsuńDodaj next plis
OdpowiedzUsuńMoże wrócisz do pisania?
OdpowiedzUsuńKiedy next
OdpowiedzUsuńKiedy next
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKiedy next???
OdpowiedzUsuń