poniedziałek, 13 października 2014

Wszystko się może zdarzyć... Cz.24

Wróciłam do mojego pierwszego opowiadania, skończę go (chociaż mam jeszcze parę pomysłów jak je kontynuować) i zacznę jakieś nowe lepsze :D

*********************
Z punktu widzenia Hany:

"Już jutro wracam do pracy, nareszcie ! Dwa tygodnie urlopu to totalnie nie dla mnie, ale mój wspaniały narzeczony się uparł i nie miałam nic do gadania. Ciekawe jaki jest ten nowy ginekolog... Krzysztof? Chyba tak ma na imię. Zaczął pracę zaraz po moim wypadku więc chyba już trochę zaznajomił się ze szpitalem" Z moich rozmyślań wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi:
-Cześć kochanie, już jestem ! - zawołał Piotr wchodząc do domu 
-Hej - odpowiedziałam uśmiechając się sama do siebie, że w końcu ktoś dotrzyma mi towarzystwa - Jak dobrze, że już jesteś - odparłam gdy zobaczyłam, że wchodzi do pokoju.
-Też się cieszę, że mogę spędzić z tobą sam na sam trochę czasu zanim wrócisz do pracy. A kiedy wracają dziewczynki ? - zapytał dosiadając się do mnie na kanapę. 
-Naomi dzwoniła i powiedziała, że bierze Tosię do siebie do szkoły na jakiś festyn czy coś w tym stylu, więc mamy czas do 19.
-Jest dopiero 13 więc mamy sporo czasu, teraz pytanie jak go spożytkujemy...- uśmiechnął się do mnie zalotnie i pocałował delikatnie w usta.  
-Piotr ! Czy ty myślisz tylko o jednym ? - zapytałam ze śmiechem odrywając się od niego.
-Cały czas o tobie…
-No już mi tak nie schlebiaj, ja mam inny pomysł. Może pójdziemy na spacer, jest taka ładna pogoda.
-Ładna pogoda ?! Zimno jak diabli, śnieg po kolana, a ty mówisz, że ładna pogoda, nie no trzymaj mnie
-To raczej normalne, że jest zimno i jest dużo śniegu mamy styczeń – usiadłam mu na kolanach i pocałowałam go namiętnie – Piotruś no chodź ze mną na spacer, chociaż na chwilę. Zrób to dla mnie. – zrobiłam „maślane’ oczy, a potem wtuliłam się w jego silne ramię.
-No jak tak ładnie prosisz to chyba nie mogę Ci odmówić, ale pod warunkiem, że potem będziemy leniuchować do wieczora.
-Kochany jesteś. Oczywiście się zgadzam, ale będziemy musieli przygotować kolację dla dziewczyn więc nie poleniuchujemy długo.
-Oj tam, na kolację zamówimy pizzę także możemy robić co Nam się podoba. – uśmiechnął się zadowolony ze swojego pomysłu – Wiem jestem genialny.
-Hahahaha, no jesteś, jesteś i za to Cię kocham.
-No dobra to zbieramy się bo im szybciej wyjdziemy, tym szybciej wrócimy.
-Teraz tak Ci się spieszy co ? – nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
-A żebyś wiedziała, bo mam plany na popołudnie. To znaczy my mamy plany.
-Doprawdy …? – znowu wybuchłam śmiechem, wiedziałam co mu chodzi po głowie.
Po 10 minutach byliśmy gotowi do wyjścia.
-To co gdzie chcesz iść ? – zapytał Piotr.
-Chodźmy do parku tam jest tak pięknie zimą.
-Ale park jest kawał drogi stąd. Zlituj się. – lamentował.
-Raptem 10 min. Dasz radę. Idziemy. – chwyciłam go za rękę i pociągnęłam do przodu.
-Zobaczysz jeszcze będziesz mnie prosić żebyśmy wracali.
-Zapomnij! – krzyknęłam i pobiegłam szczęśliwa do przodu wdychając świeże powietrze.

***********************
Z punktu widzenia Piotra:

Jaka ona jest cudowna. Nie mogę się na nią napatrzeć. Tak bardzo nie chciało mi się iść na ten spacer, ale nie umiem jej odmawiać. Biegła teraz przede mną jak mała dziewczynka przeskakując z nogi na nogę. Chciałem jak najszybciej wrócić do domu więc stwierdziłem, że odrobinę ją zniechęcę. Sięgnąłem po trochę śniegu i ulepiłem kulkę. Podbiegłem bliżej niej i kiedy byłem pewny, że trafię rzuciłem.
-Co to było ?! Piotr! – krzyczała z udawanym oburzeniem – Masz przechlapane. Ulepiła ogromną śnieżkę i zaczęła mnie gonić. Na moje szczęście jestem od niej szybszy, a na moje nieszczęście ona jest sprytniejsza.
-Ała! Boli! Ała, ała! Chyba skręciłam kostkę! – usłyszałem krzyk za plecami, odwróciłem się i zobaczyłem leżącą Hanę trzymającą się za kostkę. Od razu podbiegłem do niej, a ona wyciągnęła zza pleców śnieżkę i cisnęła mi nią prosto w twarz – Masz za swoje!
-Teraz to się doigrałaś ! – mówiłem ścierając śnieg z twarzy – Myślałem, że naprawdę sobie coś zrobiłaś.
-Zemsta jest bardzo słodka wiesz?
-Nawet nie wiesz jak dobrze wiem – powiedziałem po czym zgarnąłem ją w swoje ramiona i szukałem wzrokiem jakiejś zaspy śnieżnej. Znalazłem. Szybko pobiegłem i wrzuciłem ją do niej – Ty też jesteś słodka, cała w śniegu wiesz?
Próbowała być poważna, ale nie wytrzymała i wybuchła śmiechem.
-Jestem cała mokra! - krzyczała – Pomóż mi wstać.
-Jasne, ja Ci pomogę wstać, a ty mnie wciągniesz do tej zaspy. Radź sobie sama.
Na początku nie mogła się „dźwignąć” do góry, ale po chwili dała radę.
-To co gdzie teraz idziemy ? – zapytałem śmiejąc się.
-Do domu. Jest mi zimno i mokro !
-A może jeszcze się gdzieś przejdziemy no popatrz jaka ładna pogoda – podpuszczałem ją.
-HA HA HA  Bardzo śmieszne. – obróciła się i ruszyła w stronę domu. Uśmiechnąłem się pod nosem i podbiegłem do niej. Nie odezwała się tylko szła prosto, patrząc przed siebie.
-Będziesz się teraz do mnie nie odzywać ? – zapytałem
-Nie po prostu jest mi zimno.
Ściągnąłem swoją kurtkę i zarzuciłem na nią.
-Zwariowałeś? Przecież teraz to ty zmarzniesz. Będziesz chory.
-Na twoim punkcie już dawno zwariowałem, a poza tym to mi wcale nie jest zimno. – objąłem ją ramieniem i szliśmy przed siebie.
-Kocham cię. – odparła po chwili jak gdyby nigdy nic.
-Ja Ciebie też kocham. Jesteś dla mnie bardzo ważna. – odpowiedziałem.
Resztę drogi do domu spędziliśmy w ciszy co jakiś czas uśmiechając się do siebie.

-Zrobiłem herbatę z cytryną, zagrzejesz się trochę – powiedziałem widząc, że moja Królowa Śniegu wyszła przebrana z łazienki.
-Świetnie – uśmiechnęła się – Może włączymy jakiś film i poprzytulamy się hmm?
-Ale wiesz, że te dwie czynności się nie kleją ze sobą. Ja myślę, że lepiej będzie jak się położymy w sypialni i pogadamy.
-Hahahaha koniecznie w sypialni tak ? No ale jak już Ci obiecałam, że będzie po twojemu to chodź porozmawiamy – powiedziała wyraźnie akcentując ostatnie słowo.
Leżeliśmy, rozmawialiśmy o wspólnej przyszłości, marzyliśmy o małym domku dla Naszej rodzinki.
-Wiesz – zacząłem patrząc na Hanę – Gdyby ktoś rok temu powiedział mi, że w ciągu paru miesięcy zyskam tak cudowną kobietę ze wspaniałą córką, że zamieszkamy razem i będziemy tak bardzo szczęśliwi to wyśmiałbym go i postukałbym się po głowie. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Was mam. – przytuliłem ją i pocałowałem.
-Piotr, wiesz, że mam dokładnie tak samo. Mam dziwne przeczucie, że mamy za dużo szczęścia.
-Hej co ty gadasz ? Kotku jest cudownie nie może być lepiej, limit nieszczęść w Naszym życiu został wyczerpany. – powiedziałem i pocałowałem ją czule, stwierdziłem, że muszę odgonić te okropne myśli od niej. Włożyłem ręce pod jej koszulkę i delikatnie zacząłem kreślić palcami kółka na plecach. Nie protestowała więc  zdjąłem z niej górną część garderoby i całowałem każdy fragment jej ciała. Tak bardzo mnie podniecała. Moja narzeczona. Nadal nie mogłem w to uwierzyć.
Po chwili kolejne części garderoby lądowały naokoło łóżka. Wszedłem w nią delikatnie i już po chwili leżeliśmy wtuleni w siebie wyrównując oddechy.
-Obiecaj mi, że nigdy mnie nie zostawisz – powiedziała wtulając się w mój tors.
-Nigdy, przenigdy Cię nie zostawię, Was nie zostawię. – pocałowałem ją w czoło. – A tak w ogóle to jest trochę nierówno trzy dziewczyny i jeden facet, nie sądzisz?
- Piotr czy ty mi właśnie zasugerowałeś, że chciałbyś mieć ze mną dziecko ? – spytała z niedowierzaniem.
- No fajnie by było mieć takiego małego szkraba. Miałbym się z kim bawić samochodzikami… - rozmarzyłem się.
-A jak byłaby dziewczynka to co? – zapytała śmiejąc się.
-No to byłbym już na przegranej pozycji. – powiedziałem śmiertelnie poważnie, a tuż po chwili oboje wybuchliśmy śmiechem.
-Cudownie się tu leży i nic nie robi, ale zaraz będą dziewczynki, a nie chcę żeby zastały nas leżących w łóżku. W dodatku nago. – oznajmiła.
-Masz rację wstajemy. Jest już 18.40 więc zamówię tą pizzę, dojedzie akurat jak przyjdą.
-Dobra to do roboty.
Wyrobiliśmy się idealnie. Chwilę przed dziewczynami przyjechała pizza. Po kolacji usiedliśmy razem na sofie i rozmawialiśmy:
-I jak tam na tym festynie. Dobrze się bawiłyście ? – zapytałem.
-Było świetnie tatusiu. Naomi kupiła mi taką ogromną watę cukrową i tańczyłyśmy. – opowiadała Tosia.
-Dziękuję Ci bardzo, że tak zajmujesz się Tosią, jesteś idealną starszą siostrą – odparłem w stronę Naomi.
-Nie ma za co, to dla mnie przyjemność. Zawsze chciałam mieć rodzeństwo i w końcu moje marzenie się spełniło. A wy co robiliście przez cały dzień?
-Byliśmy w parku na spacerze – uśmiechnąłem się do Hany – A potem odpoczywaliśmy w domu.
-Jutro wracam do pracy, więc dzisiaj zrobiliśmy sobie mega luźny dzień – powiedziała Hana.
-Pewnie już wszyscy się za tobą stęsknili mamo.
-No pewnie, że się stęsknili wszyscy o nią pytali – oznajmiłem.
-Ok. Do mycia dziewczyny i Dobranoc. – moja narzeczona bardzo konkretnie poinformowała Nasze córki.
-No to lecimy. Dobranoc – odpowiedziała Naomi.
-Dobranoc – powtórzyła młodsza.

-Do jutra. 

Taka sobie część. Następna będzie lepsza obiecuję, ta jest taka jakaś nie ten tego ;) Chciałam bardzo podziękować moim dziewczynom, które zmotywowały mnie do kontynuowania opowiadania. A.A.K. DZIĘKUJĘ <3 :*

15 komentarzy:

  1. J!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Mega się cieszę!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Częściej będę motywować! Mój lektorze! <3 Złowieszcze przeczucia Hany-uwielbiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha Agnes ♥ Ja lektor zawsze, forever, always ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaa!!!! Cudowne!!! <3 Baardzo się cieszę, że dalej piszesz!!! <3 :* czekam na kolejną część. :D I oczywiście możesz liczyć na dalszą motywację z naszej strony!!!! <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie że wróciłaś i piszesz dalej. Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  5. dobrze, że wróciłas ! :) czekałaaam.

    zapraszam również na moje opo, nowa częśc juz czeka ;)
    http://opowiadaniabyalex.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy dodasz next:-) :-) :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Może wrócisz do pisania?

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń